Witam Was w kolejnym wpisie z cyklu Retro Reanimacja. Dawno nie pojawiały się tutaj żadne nowe teksty, więc znalazłem chwilę czasu na to żeby pogrzebać sobie trochę w starych sprzętach. Efektem tego jest ten o to wpis traktujący o przywracaniu do życia magnetofonu przeznaczonego dla komputera Commodore 64. Co prawda, można go podłączyć też do kilku innych komputerów z rodziny Commodore, jednak C64 było w naszym kraju najpopularniejsze.
Jak widać mój egzemplarz nie jest jakiś strasznie pożółknięty, ale ma pękniętą szybkę. Na szczęście posiadam inny magnetofon, nieoryginalny z klapką w całości, więc po prostu przy rozkładaniu zamienię je, o akurat szybki są takie same.
Poza kosmetyką w postaci wymiany szybki, czyszczenia zewnątrz i wewnątrz planuję też wymienić paski napędowe, gdyż te gumki po 3o latach mogły już ulec degradacji i nie przesyłać napędu tak jak powinny. Oczywiście nie byłbym sobą, gdybym nie wykonał drobnej modyfikacji ;) W tym przypadku wymienię diodę świecącą podczas nagrywania, z czerwonej na niebieską. Niektórzy może pamiętają, że to samo zrobiłem w samym komputerze, więc ładnie będzie pasowało.
Co jest potrzebne do przeprowadzenia takiej operacji? Z narzędzi to wystarczy w zasadzie śrubokręt krzyżakowy średniej wielkości. Może przydać się też jakiś malutki śrubokręt płaski do zdjęcia kilku zabezpieczeń, lutownica do podmiany diody oraz patyczki do uszu żeby wyczyścić głowicę i rolki napędowe. Jeżeli zaś chodzi o chemię, to oczywiście woda utleniona w kremie o stężeniu 12%, chyba, że uda się znaleźć mocniejszą. Dodatkowo alkohol izopropylowy, albo spirytus do czyszczenia. Jest też jedno miejsce, gdzie przyda się smar silikonowy z PTFE, który zabezpieczy nam mechanizm otwierania klapki kasety przed tarciem plastiku o plastik. Oczywiście potrzebne będą jeszcze paski napędowe. Nie są one jakoś specjalnie trudno dostępne. Co prawda na eBayu znajdzie się pełno cwaniaków sprzedających owe paski dedykowane do tego magnetofonu w cenie około sześciu funtów za sztukę, jednak w naszym kraju można dostać je po 6 złotych za sztukę, tylko sprzedawca nie pisze, że są one dedykowane do naszego retro sprzętu. Ja swoje zamówiłem w tym sklepie. Interesowały mnie dwa wymiary. Paski powinny być kwadratowe, nie płaskie i większy z nich ma wymiar 80x1,2mm, a mniejszy, od licznika obrotów, 52x1mm. To w zasadzie wszystko jeśli chodzi o potrzebne gadżety.
Zabieram się więc do roboty. Najpierw musimy skubańca rozkręcić. Na szczęście to nie jest jakieś skomplikowane zadanie. Wystarczy odkręcić cztery śrubki krzyżakowe znajdujące się w otworach na spodzie magnetofonu. Nie ma tutaj żadnych ukrytych pod naklejkami śrubek, no chyba, że ktoś przykleił gdzieś plombę gwarancyjną.
Po wykręceniu czterech śrubek zdejmuję dolną część obudowy. Nie odwracam urządzenia do normalnej pozycji gdyż zdjęcie górnej części obudowy jest trochę trudniejsze ze względu na przyciski w nią wkomponowane i kilka elementów mechanizmu takich jak licznik obrotów, czy rolki obracające szpulami kasety. Zdejmuję więc dolną część obudowy i moim oczom ukazuje się taki oto widok.
Już w tym momencie widać, że taki magnetofon to dość skomplikowane mechanicznie urządzenie. Mnóstwo ruchomych części, które się przesuwają, obracają i przełączają. Widać też tutaj paski napędowe, które będę wymieniał. Zacznę rozmontowywanie od wykręcenia części mechanizmu otwierania klapki kasety. Jest to mała, krzyżakowa śrubka w górnym prawym rogu magnetofonu, z dużą podkładką i sprężynką pod nią.
Oczywiście robię to ostrożnie, żeby ściśnięta sprężyna nie wystrzeliła razem ze śrubką i podkładką nie wiadomo dokąd, bo szukanie takich części to nic przyjemnego. Cały komplet wygląda w ten sposób.
Owy skomplikowany zestaw dociska mały, plastikowy element który odpowiada za specyficzny przeskok klapki, przy jej otwieraniu. To właśnie w tym miejscu przyda się smar silikonowy ponieważ element ten przeskakuje po kawałku klapki osłaniającej kasetę.
Teraz mogę spokojnie wydłubać cały mechanizm magnetofonu z górnej części obudowy. Po odwróceniu go do standardowej pozycji wygląda mniej więcej w ten sposób.
Teraz jeszcze pozostaje zdemontowanie klapki na kasetę z górnej części obudowy. Trzeba to zrobić ostrożnie, bo można ją po prostu połamać. Po obu stronach klapki, od wewnątrz magnetofonu owa klapka posiada dwie małe wypustki, które powodują, że klapka ta nie wypada po otwarciu. Trzeba je odgiąć delikatnie do środka, po czym wyciągnąć klapkę.
Kolejnym krokiem będzie zdemontowanie przycisków. Nie jest to może specjalnie trudne, ale trzeba to zrobić ostrożnie żeby niczego nie zniszczyć. Wszystkie sześć przycisków trzyma się na jednym metalowym pręcie. Żeby go wyciągnąć trzeba najpierw z jednego jego końca zdjąć zabezpieczenie. Taką małą, okrągłą, metalową spinkę, niektórzy nazywają to zabezpieczenie segera, jednak nazewnictwo nie jest tutaj istotne. W każdym razie należy to ustrojstwo wyciągnąć i do tego może przydać się mały śrubokręt płaski.
Teraz po prostu wysuwam metalowy pręt, wpychając go do środka przycisków tym samym śrubokrętem, którym zdejmowałem spinkę. Następnie łapię go z drugiej strony i wyciągam.
Teraz odwracam mechanizm do góry nogami i małym śrubokrętem uwalniam przyciski trzymające się jeszcze na małych, sprężynujących drucikach. Na szczęście konstruktor pomyślał o tym, żeby po zdjęciu naprężenia z tej sprężynki, nie odlatywała ona w siną dal i zamontował je na stałe, tak że nie muszę się obawiać tego, że je pogubię.
Teraz skoro mam już cały plastik osobno, mogę wrzucić go do wanny z ciepła wodą i dodatkiem płynu do naczyń i wyprać wszystko pozbywając się zabrudzeń i tłuszczu z powierzchni.
Po kąpieli oczywiście wszystkie plastiki zostawiłem na kilka godzin do wyschnięcia, po czym wysmarowałem wodą utlenioną w kremie i wstawiłem na kilkanaście godzin pod lampę UV.
W tym czasie zająłem się dalszą pracą. Na początek szybkie odkurzenie wszystkiego pędzelkiem, żeby pozbyć się większych zabrudzeń. Można też przedmuchać sprężonym powietrzem.
Dalej zająłem się głowicami i rolkami napędowymi, które przeczyściłem przy użyciu patyczka do uszu nasączonego izopropanolem.
Kolejnym krokiem było wymienienie pasków napędowych na nowe. O ile mniejszy, ten napędzający licznik obrotów, można wymienić bez żadnych komplikacji. Po prostu zdejmuję stary i zakładam nowy. Tak w przypadku większego, musiałem odkręcić dwie śrubki mocujące blaszkę, pod którą wymieniany pasek przebiega.
Przy podnoszeniu owej blaszki dobrze jest uważać na kolejną sprężynkę przyczepioną do niej. Zakładanie jej nie jest zbyt proste i trzeba mieć odpowiednią, zagiętą pęsetę, bo palcami raczej się tego nie uda zrobić. Dlatego lepiej jest tylko unieść tę blaszkę na tyle żeby podmienić pasek i skręcić wszystko z powrotem.
Po wymianie i założeniu gumek na kółka napędowe zostało mi jeszcze tylko wymienić diodę. Najpierw odkręciłem trzymającą ją śrubkę, następnie wylutowałem i zamieniłem diodę na nową , niebieską.
To już w sumie wszystko co planowałem zrobić, teraz jeszcze pozostało złożyć wszystko z powrotem w całość i cieszyć się odnowionym magnetofonem z niebieską diodą. Cały zestaw aktualnie wygląda w taki sposób.
To już wszystko na dzisiaj. Dziękuję za czas poświęcony na czytanie tych wynurzeń i do przeczytania w następnym wpisie.
Komentarze obsługiwane przez CComment