Wóz Drzymały S03E08 - Mortal Kombat

Dzisiaj na warsztat bierzemy kolejne kultowe i klasyczne mordobicie 1vs1 zaliczane do klasyki gatunku rozpoczynające serię, która znana jest wszystkim graczom do dziś. Chodzi mianowicie Mortal Kombat. Gra wydana w 1991 roku przez Midway. Furorę zrobiła dzięki bardzo krwawej i brutalnej otoczce i dygitalizowanym postaciom. Zapraszam do środka.

Witam wszystkich w kolejnym odcinku Wozu Drzymały. Serii, w której pokazuję/przybliżam Wam gry z salonów gier, z przełomu lat '80 i '90 ubiegłego wieku. Dziś postanowiłem się zająć kolejnym mordobiciem 1vs1 będącym klasykiem i grą kultową. Co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Gra jednak w mojej opinii bardzo nieciekawie się zestarzała. Może grafika nie kłuje po oczach tak bardzo, ale mechanika rozgrywki i dźwięk nie zniosły próby czasu tak dobrze.

Na początek podkład dźwiękowy dla wszystkich zainteresowanych. Dzisiaj będzie to składanka najlepszych utworów z gier na Segę Dreamcast.

 

Informacje

Tytuł: Mortal Kombat
Producent: Midway
Rok wydania: 1992
Liczba graczy: 1-2 (jednocześnie, versus)
Używanych przycisków: 5

Mortal Kombat (Midway, 1992 rok)

Automat

Zacznę jak zwykle od informacji na temat samego automatu. Jak na tamte czasy była to naprawdę robiąca wrażenie konstrukcja. Nie wyglądał on jak typowa buda znana w tamtych czasach. Ogólnie automaty dedykowane grom z serii Mortal Kombat zawsze prezentowały się okazale i do dziś oryginalne automaty od Midway są pożądanymi przez kolekcjonerów rarytasami.

Automat Mortal Kombat

Automat Mortal Kombat

Ulotki

Udało też mi się znaleźć dwie ulotki reklamowe. Jedna amerykańska, a druga co ciekawe niemiecka.

Ulotki reklamowe Mortal Kombat

Udało mi się też znaleźć jedną reklamę telewizyjną gry. Jest to rozszerzona dwuminutowa wersja. Są też wersje piętnasto i trzydziesto sekundowe. Reklama przedstawia grę dostępną dla konsol Sega MegaDrive, SNES, Sega GameGear i GameBoy. Chociaż materiały prezentujące grę w tej reklamie wyglądają na zrzuty z wersji automatowej.

https://youtu.be/bzugunqdlnI

 

Wersje

Teraz zajmę się już samą grą. Najpierw przedstawię pokrótce wersje wydane na domowe sprzęty do grania. Było ich całkiem sporo, chociaż na pewno nie wyglądało to tak okazale jak w przypadku Street Fightera II.

W 1993 roku pojawiły się cztery wersje Mortal Kombat dla domowych systemów. Jedną z nich była ta przeznaczona dla SNES'a. Oferowała ona najbardziej zbliżoną do automatowego oryginału grafikę, jednak z powodu polityki Nintendo została ona pozbawiona krwi, a fatality zostały zastąpione mniej brutalnymi ciosami kończącymi.

Mortal Kombat (SNES, 1993 rok)

Drugą z tych czterech domowych wersji była przeznaczona dla Segi MegaDrive/Genesis. Tutaj również pozbawiono grę krwi, ale dzięki specjalnemu kodowi brzmiącemu ABACABB można było włączyć krew i nieocenzurowane Fatality. Wersja ta posiadała jednak nieco gorszą grafikę niż SNES.

Mortal Kombat (Sega MegaDrive, 1993 rok)

Kolejne dwie wersje były przeznaczone dla konsolek przenośnych. Jedna z nich to wersja dla GameBoya od Nintendo. Jak nietrudno się domyślić była to najbardziej pocięta edycja. Oczywiście brakowało kolorów, do tego sterowanie było trochę zlagowane, oraz znowu usunięto te bardziej krwawe fatality. Do tego z gry wypadł Johny Cage oraz Reptile. Można za to było zagrać jako Goro, jeśli użyło się specjalnego kodu.

Mortal Kombat (Nintendo GameBoy, 1993 rok)

Ostatnim z czterech pierwszych portów był ten przeznaczony dla Segi GameGear, czyli konkurenta GameBoya. Był to znacznie lepszy port. Posiadał kolory, lepiej dopracowane sterowanie oraz sama rozgrywka była trochę szybsza. Gra również była ocenzurowana, jednak podobnie jak w przypadku wersji dla MegaDrive, można było włączyć przemoc używając kodu 2, 1, 2, dół, góra. Z tej wersji gry wypadli i nie są dostępni Kano oraz Reptile.

Mortal Kombat (Sega GameGear, 1993 rok)

Na początku 1994 roku została wydana też wersja dla konsoli Sega Master System. Pojawiła się tylko w regionie PAL i była ona oparta na edycji przeznaczonej dla przenośnej konsolki Segi, czyli GameGear.

Mortal Kombat (Sega Master System, 1994 rok)

Również w 1994 roku pojawiły się wersje dla komputerów PC oraz Amiga. Port dla blaszaków był najbardziej zbliżonym do automatowego oryginału. Grafika była prawie identyczna, zmieszczono wszystkie postaci, jedynym elementem różniącym się od wersji Arcade była muzyka. Gra została wydana w dwóch formatach na dyskietkach i CD-ROM. Wersja dyskietkowa posiadała strasznie okaleczoną muzykę w formacie MIDI, za to wersja CD posiadała dźwięk w formacie wav, który był bardzo zbliżony do oryginału jednak mimo wszystko można było zauważyć nieco gorszą jakość.

Mortal Kombat (PC, 1994 rok)

Wersja amigowa wydana została na trzech dyskietkach i niestety mocno różniła się od automatowego oryginału. Nie uniknięto tutaj cięć, jednak został krew i fatale. Co prawda ze sterowaniem był mały problem, bo gra normalnie używała pięciu przycisków, a tutaj trzeba było wszystko dostosować do joysticków posiadających jedne przycisk fire. Nie zmienia to faktu, że ta wersja była chyba najbardziej katowana przez graczy w naszym kraju.

Mortal Kombat (Amiga, 1994 rok)

Ostatnią wersją na domowe systemy był port przeznaczony dla przystawki CD dla Segi MegaDrive znanej u nas jako Sega MegaCD, a w stanach SegaCD. Był to port oferujący grafikę na wyższym poziomie niż najładniejsza z konsolowych wersji, czyli tej dla SNES'a. Do tego posiadała oryginalny soundtrack z automatowej wersji, chociaż nie obyło się bez małej wpadki. Na przykład na planszy Courtyard odgrywana była muzyka z The Pit. Pojawiały się też od czasu do czasu ekrany z napisem Loading... Jako bonus dodano też kilka remiksów, między innymi jeden użyty później w filmie. Ta wersja nie była ocenzurowana, jednak można było wyłączyć krwiste sceny używając specjalnego kodu.

Mortal Kombat (SegaCD, 1994 rok)

Później w 2004 roku przy okazji premiery dodatku do Mortal Kombat: Deception nazywającego się Premium Pack, posiadacze Xboxów oraz PlayStation 2 otrzymali również pierwszą część Mortal Kombat, która promowana była hasłem Arcade Perfect.

W 2005 roku na PSP pojawiła się kompilacja zatytułowana Midway Arcade Treasures: Extended Play, która między innymi zawierała też pierwszą część Mortal Kombat. Jednak posiadała ona wene problemy z dźwiękiem, podobnie zresztą jak wersja z dodatku Premium Pack dla MK: Deception.

Ostatecznie w 2011 roku w usługach PSN, XBLA oraz dla Windowsa pojawił się pakiet Mortal Kombat Kollection zawierający pierwsze dwie części, oraz Ultimate Mortal Kombat 3.

Tak prezentowałyby się wszystkie domowe wersje Mortal Kombat jakie zostały wydane. W planach była jeszcze wersja dla NES'a, ale została skasowana jeszcze zanim dotarła do etapu programowania.

Fabuła

Kilka słów na temat fabuły. Nie jest ona jakoś skomplikowana, przynajmniej w pierwszej części, jednak w kolejnych odsłonach autorzy tak w niej namieszali, że potrzebny był reset serii. W każdym razie tutaj dowiadujemy się tylko tyle, że jest sobie niejaki pół człowiek, pół smok o imieniu Goro, który ma 2.000 a od 500 jest mistrzem turnieju Mortal Kombat, którym został pokonując wojownika z zakonu Shaolin, niejakiego Kung Lao. Po tym zwycięstwie turniej wpadł w ręce Shang Tsunga i jego zasady zostały mocno wypaczone. To tyle jeśli o fabułę. Każdy z zawodników biorących udział w turnieju ma swoje motywy i powody do przystąpienia do niego. Dokładniej o nich napiszę przy okazji opisywania kolejnych postaci.

Postaci

Kolejny akapit poświęcę na opisy postaci. W sumie w grze dostępnych jest ich siedem: Kano, Sonya Blade, Liu Kang, Johny Cage, Raiden, Sub-Zero oraz Scorpion plus dwóch bossów, którymi nie możemy grać. Są to Goro i Shang Tsung. Oprócz tego jest jeszcze jeden ukryty zawodnik, którym też nie możemy pograć, a jedynie stoczyć walkę przeciwko niemu. Z perspektywy czasu wiemy, że jest nim Reptile, jednak w samej grze podpisany jest jako Scorpion. Jest to zielony ninja, który posiada ciosy Scorpiona i Sub-Zero, a walczymy z nim na dole areny The Pit, między kolcami, na które możemy zrzucić przeciwnika po wygranej walce na moście. Każdy z zawodników posiada po dwa ciosy specjalne, a do tego możliwość rzucenia przeciwnikiem. Nie jest to jakaś zatrważająca ilość jednak w tamtych czasach był to raczej standard i nikt nie marzył nawet o ilościach 20+. Było to po prostu niemożliwe do osiągnięcia ze względu na ograniczenia ówczesnych sprzętów.

Mortal Kombat (ekran wyboru postaci)

Pierwszy z dostępny zawodników to niejaki Johny Cage. Aktor kina akcji i mistrz sztuk walki trenowany przez wielu mistrzów z całego świata. Jego największymi kinowymi hitami są Dragon Fist oraz Dragon Fist II. Jako ciekawostkę można napisać, że postać ta została zainspirowana rolą Jean Cloude Van Dame'a w kultowym filmie Krwawy Sport, gdzie aktor wcielił się w postać Franka Duxa. Johny nosi taki sam strój jak Frank w finałowej walce. Midway nie dało rady przekonać Van Dame'a do udziału w grze, więc zostawili koncept postaci tak jak jest, ale dodali całą historię.

Johny Cage (Mortal Kombat)

Drugim z wojowników jest Kano. Najemnik, złodziej i ogólnie rzecz biorąc przestępca, żyjący od zawsze na drodze zła. Należy do grupy Black Dragon, która jest zbieraniną największych szaleńców, których boją się wszystkie inne grupy przestępcze.

Kano (Mortal Kombat)

Następny z wojowników to niejaki Sub-Zero. Nie jest znane jego prawdziwe imię ani przeszłość. Na podstawie oznaczeń na uniformie można wywnioskować, że należy do legendarnego klanu ninja o nazwie Lin Kuei.

Sub-Zero (Mortal Kombat)

Sonya Blade. Jedyna kobieta biorąca udział w turnieju. Jest członkinią elitarnej grupy U.S. Special Forces. Ścigając organizację Black Dragon, do której należy Kano, zapuścili się na niezbadaną wysepkę. Gdzie zostali zaskoczeni przez przyboczną armię Shang Tsung'a.

Sonya Blade (Mortal Kombat)

Raiden. Bóg błyskawic. Podobno otrzymał zaproszenie bezpośrednio od samego Shang Tsung'a i przyjął ludzką postać żeby wziąć udział w turnieju. Jako ciekawostkę można napisać, że Raiden to imię autentycznego boga piorunów zaczerpnięte z japońskich wierzeń. Co prawda w oryginale wygląda on zupełnie inaczej, jednak skoro przyjął ludzką postać, to wiemy, że jego prawdziwe oblicze jest nieznane ;)

Raiden (Mortal Kombat)

Liu Kang. Postać bez wątpienia inspirowana legendą sztuk walki jaką zdecydowanie jest Bruce Lee. Nawet jego głos jest podobnie piskliwy. Kang był członkiem super tajnego stoważyszenia noszącego nazwę White Lotus. Wystąpił z niego jednak aby wziąć udział w turnieju i reprezentować mnichów Shaolin w turnieju.

Liu Kang (Mortal Kombat)

Ostatnim z podstawowych zawodników dostępnych w grze jest Scorpion. Do dzisiaj jest jedną z ulubionych postaci graczy. Podobnie jak w przypadki Sub-Zero, jest to ninja tyle że ubrany w żółty kostium. Jego prawdziwe imię oraz pochodzenie również nie są znane. Od czasu do czasu okazuje swój brak zaufania i nienawiść w stosunku do wspomnianego wojownika. Wśród wojowników ninja takie zachowanie świadczy o tym, że obaj zawodnicy należą do konkurujących klanów.

To już wszyscy z dostępnych dla graczy wojowników. Kolejni trzej to już bossowie oraz jedna ukryta postać. Reptile jest zielonym ninją wyglądającym jak klon Sub-Zero i Scorpiona. Oprócz tego, prawdopodobnie dla zaoszczędzenia pamięci, jest on po prostu zlepkiem tych dwóch wspomnianych wojowników. Potrafi zamrażać jak Sub-Zero i rzucać sznurówką jak Scorpion. Jest też znacznie szybszy niż wszyscy inni wojownicy. Walczymy z nim na dole planszy The Pit, pomiędzy kolcami. Jak stoczyć z nim walkę opiszę w dalszej części tekstu.

Reptile (ukryta postać)

Reptile (ukryta postać)

Teraz Goro. Postać robiąca największe wrażenie. Wielki pół człowiek, pół smok z czterema rękami. Jest to pupilek Shang Tsung'a i walczymy z nim zawsze w przedostatniej walce. Jest niepoważnie przekoksowany i jeden jego atak zabiera nawet 1/4 paska energii. Ogólnie walka z nim jest najtrudniejszą w całej grze i często większość śmiałków kończyła przygodę właśnie w tej walce.

Goro (przedostatni boss)

Goro (przedostatni boss)

Ostatnim wojownikiem biorącym udział w turnieju jest sam organizator, czyli nieśmiertelny Shang Tsung. Na kilku arenach przypatruje się naszym poczynaniom siedząc na tronie, a kiedy pokonamy Goro, sam staje do walki. Nie jest on jakimś specjalnie trudnym przeciwnikiem. Posiada tylko jeden atak. Rzuca ognistymi kulami, trzema pod rząd. Jest bardzo szybki i posiada jeszcze jedną denerwującą zdolność. Potrafi zamieniać się w każdego z siedmiu podstawowych wojowników, co akurat jest dobre, bo wtedy walczy się z nim dużo łatwiej. Potrafi jednak też zamienić się w Goro i wtedy walka staje się znacznie trudniejsza.

Shang Tsung (ostatni boss)

Shang Tsung (ostatni boss)

To już wszyscy wojownicy biorący udział w turnieju Mortal Kombat. Nie jest ich specjalnie wielu, ale w końcu to tak naprawdę początki tego gatunku, więc nie ma się co dziwić.

Lokacje

Ten akapit poświęcę na opis aren, na których będą toczyć się nasze pojedynki. Tutaj w przeciwieństwie do Street Fightera, areny nie są przypisane konkretnym wojownikom. Może z wyjątkiem jednej. Nazywa się ona Goro's Lair no i jak sama nazwa wskazuje właścicielem tej lokacji jest sam książę Goro. Zawsze będziemy na niej toczyć walkę z Goro i następnie z Shang Tsungiem. Reszta aren jest zawsze ustawiona w tej samej kolejności. Zaczynając grę, pierwszą walkę toczymy na arenie nazywającej się Courtyard i później zmieniają się one w tej samej kolejności. Jeżeli przegramy jakiś pojedynek i użyjemy opcji kontynuacji, to nasza walka będzie się odbywać z tym samym przeciwnikiem, ale na następnej w kolejności arenie. W sumie aren w grze jest sześć i występują w następującej kolejności: Courtyard, Palace Gates, Warriors Shrine, The Pit, Throne Room oraz Goro's Lair po czym zaczynają się od początku. Występują też plansze bonusowe gdzie możemy sprawdzić swoją siłę. Bonusy polegają na tym, że musimy przy pomocy jednego ciosu rozwalić przedmiot leżący na dwóch cegłach. W trybie Arcade przez całą grę będziemy mieli trzy takie bonusy. W pierwszym musimy rozwalić deski, później kamień, a na końcu kowadło. Zabawa polega na tym, że naciskając jak najszybciej, jednocześnie Low Punch i Low Kick ładujemy pasek, a przyciskiem bloku uderzamy. Oczywiście każdy bonus jest trudniejszy i musimy w większym stopniu zapełnić pasek.

Plansze bonusowe (Mortal Kombat)

W trybie Arcade są tylko trzy pierwsze bonusy, jednak jeśli walczymy przeciwko żywemu przeciwnikowi to jest ich jeszcze dwa więcej, po kowadle mamy do zniszczenia rubin oraz diament. Za każde udane zniszczenie dostajemy odpowiednio wysoki bonus punktowy. Za deski 100.000 punktów, za kamień 200.000, kowadło 500.000, za rubin 1.000.000 i za diament 2.000.000 punktów. Jeśli nam się nie uda, to w następnym podejściu będziemy mieli ten sam materiał, na którym nie daliśmy rady.

Cortyard to pierwsza z lokacji. Naszym poczynaniom przygląda się całe stado łysych mnichów, areny bronią wojacy w dziwnych maskach, a w tle sam Shang Tsung siedząc na tronie ogląda początek turnieju. Po zakończonej rundzie, mnisi zaczynają klaskać.

Courtyard

Courtyard

Druga z lokacji w kolejności to Palace Gates, czyli brama wejściowa do pałacu. Znowu arena obstawiona jest wojakami w dziwnych maskach, w tle widoczny jest jakiś budynek w stylu japońskim, a głównym elementem tła jest wielki posąg buddy, który podobno jest autentycznym posągiem stojącym w ogrodzie sąsiada jednego z programistów gry.

Palace Gates

Palace Gates

Trzecia z kolei arena nazywa się Warriors Shrine. Walka toczy się w nocy, a w tle widzimy posągi wszystkich siedmiu podstawowych zawodników. Dodatkowo na samym środku stoi posąg księcia Goro.

Warriors Shrine

Warriors Shrine

Następny w kolejce jest The Pit. Walka również toczy się w nocy, w tle mamy w zasadzie tylko wielki księżyc oraz lekko zachmurzone niebo. Od czasu do czasu, mniej więcej co pięć-sześć wizyt na tej planszy przez księżyc przelatują różne dziwne cienie. Do tego jeśli pokonanego przeciwnika uderzymy z uppercuta na koniec zamiast wykonać fatality to biedak spadnie na dół nabijając się na wystające z ziemi kolce.

The Pit

The Pit

Kolejną areną, na której będziemy toczyć swoje boje jest sala tronowa, czyli Throne Room. Jest tu bardzo czerwono. Mamy kilka ładnie zdobionych kolumn, okna w dziwnych kształtach, złote figurki smoków, które przypominają trochę trofeum z filmy The Quest, no i oczywiście na samym środku stoi tron, na którym siedzi Shang Tsung i się nam przygląda. Nawet odwraca głowę w tym kierunku, w którym przenosi się walka.

Throne Room

Throne Room

Ostatnia w kolejności arena to przytulny loch, którego właścicielem jest sam Goro. Szkielety walające się po podłodze i powieszone na ścianach, a do tego łypiące z ciemności, świecące oczy nadają temu miejscu bardzo dużo klimatu i uświadamiają nas, że ten turniej to nie przelewki.

Goro's Lair

Goro's Lair

To już wszystkie lokacje, które przyjdzie nam odwiedzić w pierwszej części Mortal Kombat. Kolejny akapit poświęcę na kilka słów na temat oprawy graficznej.

Grafika

Grafika w Mortal Kombat jest jedną z tych rzeczy, która sprawiła, że ta gra zrobiła taką furorę. Nie chodzi o to, że była jakaś kosmicznie wypasiona, ale była to pierwsza gra, która używała dygitalizowanych nie tylko postaci ale też teł. Chodzi o to, że autorzy najpierw robili zdjęcia, a później te zdjęcia nałożyli na dwuwymiarowe sprite'y co dało niespotykane do tej pory w grach poczucie realizmu. W końcu postaci w grze były obrazami prawdziwych ludzi. Dzisiaj grafika ta nie robi jakiegoś wielkiego wrażenia, ale mimo wszystko trzyma fason. Do tego programiści dodali też dużo krwi, która po mocniejszych ciosach wylatuje wysoko w powietrze po czym opadała na ziemię. Co prawda fajnie by było gdyby krew nie znikała i zostawała na ziemi jak to miało miejsce w grze Shadow Warrior na Amidze, jednak prawdopodobnie byłoby to już zbyt obciążające dla sprzętu. Tła aren w większości przypadków są animowane i może nie przepełnione szczegółami ale również są dygitalizowane. Zobaczymy tam poruszających się mnichów, płynące po niebie chmury, czy samego Shang Tsunga przyglądającego się naszym zmaganiom. Akurat jeśli chodzi o grafikę to ta zestarzała się najmniej i nie boli tak bardzo jej widok.

Audio

Teraz kilka słów o oprawie Audio. Jeśli chodzi o muzykę to jest naprawdę w porządku. Utwory skomponowane na potrzeby gry nawet dzisiaj potrafią mile zaskoczyć. Są klimatyczne, trochę mroczne i bardzo dobrze oddają realia morderczego turnieju. Został nawet wydany oficjalny soundtrack z tej gry. Tak więc muzyka w Mortal Kombat jest w porządku i nawet dziś chętnie słucha się tych ciekawych utworów. Co prawda nie jest ich za wiele, bo aren jest tylko sześć i każda ma swoją muzykę, plus kilka utworów typu wybór postaci i zakończenia oraz attract mode.

Kolejna sprawa to efekty dźwiękowe. Tutaj jest już znacznie gorzej. Najgorzej wypadają głosy postaci. Są one strasznie marnej jakości. Szumiące i trzeszczące. Komuś grającemu w obecnych czasach w tę grę mogłoby się wydawać, że coś jest zepsute i wypadałoby mu rzucić na ekran komunikat, proszę nie regulować odbiornika. Co prawda każdy z zawodników ma swoje indywidualne odgłosy jednak ich jakość woła o pomstę do nieba. Trochę lepiej ma się sprawa jeśli chodzi o narratora. Jego głos jest znacznie czystszy, do tego czasami komentuje nasze zagrywki krótkim excelent, czy outstanding. To też był jeden z powodów tego, że gra ma swój klimat. Pozostałe odgłosy przy rzucaniu pocisków i wykonywaniu ciosów specjalnych są już na normalnym poziomie i tutaj nie ma się do czego przyczepić. Podsumowując oprawa dźwiękowa Mortal Kombat jest bardzo nierówna. Z jednej strony klimatyczna muzyka, a z drugiej trzeszczące głosy postaci.

Rozgrywka

Przechodzimy do samej rozgrywki, czyli tego co jest najważniejsze w każdej grze. Tutaj niestety gra postarzała się bardzo mocno i to jest powodem, dla którego uważam, że nie przetrwała ona próby czasu. Do sterowania naszym bohaterem używamy oczywiście gałki oraz pięciu przycisków. Jest to o jeden mniej niż w Street Fighterze. Poza tym są one raczej inaczej zorganizowane niż w grze Capcomu. Tutaj mamy niską pięść, wysoką pięść, niskie kopnięcie, wysokie kopnięcie i blok. Jest to pierwsza gra z gatunku mordobić, która wykorzystuje dodatkowy przycisk do blokowania się. W większości przypadków blok uzyskiwało się poprzez trzymanie kierunku tył, ewentualnie tył,dół żeby blokować niskie ciosy. W Mortal Kombat aby się zablokować musimy trzymać wciśnięty przycisk. To rozwiązanie sprawdza się, szczególnie w przypadkach fatality.

To co najbardziej zestarzało się w tej grze to sam system walki. Postaci poruszają się bardzo ślamazarnie i gra sprawia wrażenie bardzo powolnej. Do tego ciosy specjalne w zasadzie są bezużyteczne, a całą grę da się przejść w zasadzie używając tylko jednego przycisku. Oczywiście mam tu na uwadze grę w trybie Arcade, walcząc przeciwko zawodnikom sterowanym przez SI. Ogólnie gra jest bardzo powolna i ślamazarna, a liczba dostępnych ciosów jest bardzo ograniczona. Każdy z zawodników posiada jedną bombę, czyli z angielskiego projectile'a i do tego jeden cios specjalny. Do tego każdy z nich posiada kilka standardowych zagrań wykonywanych dla każdego w taki sam sposób. Jeśli się to wszystko doda do siebie, to jest trochę lepiej, ale i tak większość tych ciosów się nie używa. Oczywiście popisowym ciosem w grze jest kultowy uppercut, czyli dół + High Punch. Jest to cios, który jeśli nim trafimy, wyrzuca przeciwnika wysoko w powietrze i rozbryzguje sporo krwi przy okazji. Jeśli jesteśmy przy ciosach specjalnych to nie sposób nie wspomnieć o fatality. Jest to kolejny aspekt, dzięki któremu gra zyskała taką popularność, a do tego wywołała masę kontrowersji wokół samej gry.

Fatality to cios specjalny, który możemy wykonać po wygraniu walki kiedy lektor krzyczy sławne i kultowe Finish Him! a nasz oponent stoi słaniając się na nogach. Jest to w większości przypadków bardzo brutalna scena dekapitacji/spalenia/wyrywania organów, czy innych soczystych akcji. Kiedy odpalimy fatala ekran przyciemnia się i słyszymy specyficzny dźwięk, po czym następuje scena znęcania się nad pokonanym przeciwnikiem. W połączeniu z fotorealistyczną grafiką powodowało, że jak na tamte czasy wszystko prezentowało się bardzo realistycznie. Oczywiście spowodowało to falę krytyki ze strony przeciwników gier i przez długi czas Mortal Kombat było najczęściej przytaczanym argumentem przeciwko graniu. Oczywiście później pojawiło się GTA, które przejęło pałeczkę ;) W pierwszej części Mortal Kombat każdy z zawodników dysponuje tylko jednym fatality i to wszystko. Dopiero w kolejnych częściach zostało to rozbudowane i w pewnym momencie poszło to trochę za daleko i trzeba było zrobić reset serii z powrotem do ograniczonej ilości ciosów kończących.

Fatality Johnego Cage'a to potężny cios podbródkowy, który urywa głowę przeciwnikowi w asyście fontanny krwi. W drugiej części też to fatality występuje i można je nawet trochę zmodyfikować i spowodować, że Johny wybije z przeciwnika aż trzy głowy ;)

Johny Cage fatality

Fatality Kano to klasyka. Wykończenie to pojawiło się nawet, w którymś filmie z Indiana Jones'em. Kano staje przed słaniającym się na nogach przeciwnikiem po czym silnym ciosem wbija mu rękę w klatkę piersiową i wyrywa serce, które jeszcze bije w jego dłoni.

Kano fatality

Sub-Zero posiada fatality, które jest chyba wizytówką serii i to ono właśnie najbardziej szokowało w pierwszej odsłonie smoczego turnieju. Sub-Zero podchodzi do słaniającego się przeciwnika, po czym łapie go za gardło i odrywa głowę, wyciągając ją razem z kręgosłupem, po czym podnosi wyrwaną głowę do góry w tryumfalnym geście. Ciekawostka. Fatality to zostało najprawdopodobniej zainspirowane pewną sceną z kultowego filmu z 1987 roku. Główną rolę w tym klasyku grał Arnold Shwarzenneger. Ktoś wie, o jakim filmie mowa? :)

Sub-Zero fatality

Sonya Blade posiada umiarkowanie brutalne fatality. Staje po przeciwległym krańcu ekranu, i wysyła całusa przeciwnikowi. Całus ten jest tak ognisty, że przeciwnik zostaje spalony i sam szkielet opada na kolana.

Sonya Blade fatality

Raiden posiada również dość efektowne fatality. Jest bogiem piorunów, więc oczywistym jest, że używa tej zdolności do wykańczania przeciwników. Podchodzi do wroga po czym przez głowę wpuszcza do ciała nieszczęśnika dużą porcję elektryczności, która razi oponenta i rozwala mu głowę w akompaniamencie fontanny krwi.

Raiden fatality

Liu Kang. Fatality tego pana to jakaś kpina. Po jego odpaleniu nawet obraz się nie ściemnia tak jak w przypadku pozostałych. Liu wykonuje jakiegoś dziwnego fiflaka, po czym ureż przeciwnika z uppercuta i to wszystko. Żadnej krwi, ani odpadających części ciała. Jedyna zaleta tego wykończenia jest taki, że dzięki niemu możemy w planszy The Pit, zrzucić wroga w dół na kolce, więc wykonujemy dwa fatale jednocześnie.

Liu Kang fatality

Ostatnie fatality należy do Scorpiona i również występuje ono w kilku następnych częściach gry. Scorpion podchodzi na pewną odległość do wroga, zciąga maskę ukazująć gołą czaszkę, po czym zieje ogniem pod nogi oponenta, który podobnie jak w przypadku fatala Sonii zostaje spalony, a szkielet opada na kolana.

Scorpion fatality

Poza rzeczonymi fatality jest też jedna plansza, na której możemy wykonać tak zwane stage fatality, czyli wykorzystać arenę do zrobienia kuku wrogowi. Jest to plansza The Pit. Na tej arenie po pokonaniu przeciwnika możemy go zrzucić z mostu na kolce wystające z ziemi. Wystarczy po pokonaniu wroga, kiedy słania się on na nogach, podejść do niego i uderzyć go z uppercuda (dół + HP), a wyleci on w powietrze po czym spadnie poniżej poziomu mostu na podłogę usianą kolcami.

Stage fatality

Z tą areną związany jest też bonusowy przeciwnik Reptile. Jeśli przypatrzymy się księżycowi widniejącemu na tej arenie to czasami zobaczymy, że przelatują przez niego różne cienie. Święty mikołaj z reniferami, ufo, czarownica na miotle, czy rakieta kosmiczna. Zjawisko to występuje mniej więcej co 5-6 odwiedzin na tej planszy. Nie jest to tylko zabawny detal ale też znak, że możemy spróbować zawalczyć ze wspomnianym Reptilem. Aby wywołać go do tablicy musimy obie rundy wygrać przez Flawless Victory, a do tego nie możemy używać bloku i musimy na końcu walki wykonać fatality, a nie zrzucać wroga na kolce. Wtedy po wygranej, naszym oczom ukaże się następujący widok.

Reptile

Walka z nim odbywa się między kolcami na dole areny. Ciekawostka. Głowy ponabijane na kolce w tym miejscu to głowy programistów gry. Taki mały smaczek.

Reptile

Wcześniej wspominałem o tym, że każdy zawodnik posiada możliwość rzucenia czymś w przeciwnika. Tutaj, w odróżnieniu od Street Fightera, jeśli obaj zawodniczy rzucą w tym samym momencie, to pociski nie zneutralizują się, tylko przelecą przez siebie i obaj zawodnicy zostaną trafieni.

Grając w tryb arcade, czyli solo, musimy najpierw pokonać wszystkich podstawowych zawodników, włączając w to postać, którą gramy. Walka przeciwko swojemu sobowtórowi jest zawsze siódma w kolejności i nazywa się Mirror Match. Następnie czekają nas trzy walki nazwane Endurance. Chodzi o to, że toczymy walkę przeciwko parze przeciwników. Żeby wygrać rundę musimy na jednym pasku energii pokonać obu oponentów. Kiedy pokonamy jednego, ten pada na ziemię i leży, a zza ekranu wyskakuje drugi. Mamy wtedy małą przewagę, bo w momencie kiedy wyskakuje zza ekranu, możemy rzucić bombę i będziemy mieć gwarantowane trafienie. Po tych trzech parach czeka nas walka z Goro. Walka z ostatnią parą zawsze rozgrywa się na arenie Goro's Lair i w trakcie jej trwania słychać okrzyki księcia oraz od czasu, do czasu trzęsie się cały ekran od jego podskoków. Po wygranej walce ciała naszych przeciwników spalają się, a z sufitu spada Goro i od razu rozpoczyna się walka. Kiedy już się z nim uporamy, czeka nas ostateczny pojedynek z samym mistrzem Shang Tsung'iem.

Wspominałem, że grę można ukończyć jednym przyciskiem. Jak znajdę chwilę czasu przed publikacją tego tekstu to postaram się nagrać przechodzenie Mortal Kombat na jednej blaszce. Będzie to chyba najnudniejszy filmik w internecie ;) W każdym razie cały system polega na tym, że skaczemy na przeciwnika w odpowiednim momencie wciskając kopniaka, obojętnie którego i na 95% mamy trafienie. Przeciwnik upada na ziemie, my odskakujemy w tył lub odchodzimy trochę i skaczemy znowu z butem. Cały system na przejście gry.

Grę toczymy na punkty. Za każdy skuteczny cios otrzymujemy punkty. Po wygranej walce podliczany jest bonus za pozostały czas i energię. Jeśli pokonamy przeciwnika nie odnosząc żadnych obrażeń, Flawless Victory, to otrzymamy 200.000 punktów. Jeśli uda nam się to dwa razy z rzędu, Double Flawless, dostaniemy aż 500.000. Za wykonanie fatality z kolei otrzymamy 100.000 punktów. Najwyższą nagrodą jest pokonanie ukrytego przeciwnika, Reptile'a i wykonanie na nim fatality. Za ten wyczyn otrzymamy aż 10.000.000 punktów. Punkty te co prawda niewiele dają, liczą się tylko do tabeli najlepszych graczy, do której i tak żeby się dostać trzeba pokonać przynajmniej trzech żywych przeciwników.

Reptile

Podsumowanie

To chyba już wszystko co chciałem Wam napisać na temat Mortal Kombat. Podsumowując, gra jest niezaprzeczalnym klasykiem i kanonem gatunku, który przetrwał do dziś, jednak po latach granie w tę odsłonę gry może być męczące i nie dające specjalnie frajdy. Do tego kalecząca uszy trzeszczącymi dźwiękami. Jeśli chciałbyś zobaczyć jak się prezentuje zanim po nią sięgniesz to poniżej przejście gry na jednej blaszce "na systemie" ;)

https://youtu.be/M8RgduxBI8w

 

Teraz żegnam się już z Wami i mam nadzieję, że spotkamy się w podobnym gronie już w następnym odcinku Wozu Drzymały, gdzie opiszę kolejną grę z czasów salonów gier.

Komentarze obsługiwane przez CComment