Witam Was po raz kolejny pod „Wozem Drzymały”. Miejscu, w którym przybliżam/przypominam Wam gry Arcade z przełomu lat 80' i 90' ubiegłego stulecia. Dziś na warsztat wezmę grę, którą wielu z Was na pewno dobrze pamięta i miło wspomina. Jest to jak już pewnie zdążyliście ogarnąć gra zatytułowana Asterix. Było kilka gier opartych na tym komiksie jednak ta stworzona przez Konami chyba zrobiła największą furorę w przybytkach z automatami.
Tytuł: | Asterix |
Producent: | Konami |
Rok wydania: | 1992 |
Liczba graczy: | 1-2 (co-op, jednocześnie) |
Używanych przycisków: | 2 |
Asterix (Konami, 1992 rok)
Zaczniemy jak zwykle od kilku słów odnośnie fabuły. Większość z Was pewnie już wie jednak powtórzę dla nowych, że w grach Arcade fabuła jest zasadniczo najmniej istotnym elementem. Liczy się tylko radość z rozgrywki. Nie inaczej jest w tym przypadku. Wygląda to w ten sposób, że gra została podzielona na kilka plansz i każda dzieje się w realiach innego komiksu. Mamy galijską wioskę, Egipt, Plansze na morzu w drodze do Brytanii gdzie oczywiście nie mogło zabraknąć kapitana Krwawobrodego i jego dzielnych piratów. Będziemy ratować uwodzicielską i piękną Falbalę/Panaceę z rąk bandziorów. Odwiedzamy Hiszpanię i Arabię, aby w końcu zwiedzić nawet Rzym gdzie kończymy grę w Koloseum zabawiając samego Cezara. Więc fabuła jest tutaj w zasadzie tylko luźnym nawiązaniem do wydarzeń z zeszytów. Przed każdą planszą pokazywany jest krótki komiks w językach angielskim i francuskim wyjaśniający, z którym zeszytem będziemy mieć do czynienia w rozpoczynającej się właśnie planszy.
Teraz opowiem trochę o postaciach występujących w grze. Tutaj raczej nie ma zaskoczenia. Do wyboru otrzymujemy parę przyjaciół znaną z komiksów czyli Asterixa oraz Obelixa.
Asterix (ekran wyboru postaci)
Obie postaci różnią się od siebie diametralnie i granie nimi różni się z oczywistych względów. Asterix jest mały, zwinny i porusza się szybko. Posada dodatkowy atak w postaci wślizgu.
Asterix (Asterix)
Obelix jest wielki i powolny. Wyskakuje w powietrze i spada na wrogów zgniatając ich swoim ciężarem co powoduje, że przez chwilę są ogłuszeni i nie mogą się ruszać.
Asterix (Obelix)
Oczywiście w trakcie rozgrywki spotkamy jeszcze kilka postaci znanych z komiksów jednak grywalne są tylko te dwie.
Kilka słów o przeciwnikach, którzy staną nam na drodze. Standardowo są to oczywiście żołnierze cezara, czyli rzymscy legioniści. Poza nimi pojawiają się ich dowódcy. Wraz z naszymi postępami pojawiają się coraz silniejsi wrogowie. Zdarzają się wrogowie przypisani do konkretnych plansz ze względu na to, że fabularnie pojawiają się tylko w tych komiksach. Jak na przykład rozbójnicy w dwóch odmianach, w morzu pływają rekiny, w Egipcie trafimy na małego wrednego chłopka rzucającego w nas kamiennymi blokami. W arabii natrafimy oczywiście na arabskich wojowników, również w dwóch odmianach, a w Rzymie staniemy oko w oko z legionistami na sterydach.
Teraz skupię się dokładniej na wrogach, więc niezainteresowanym tymi informacjami mogą użyć teleportu do następnego akapitu.
Podstawowa jednostka wroga. Rzymski legionista. Nie są zbyt groźni. Atakują włócznią lub z bliska potrafią odwinąć się tarczą. Z daleka potrafią rzucić dzidą lub rozbiec się i szarżować z włócznią wyciągniętą przed siebie. Kiedy przytrzymamy przycisk ataku i nasza postać rozkręca rękę, legioniści zatrzymują się, zaczynają się trząść ze strachu i stają się wtedy bezbronni. Kiedy łupniemy ich taką rozkręconą ręką, wylatują w powietrze i zostawiają po sobie kask. Co ciekawe można w ten sposób żołnierza pacnąć dwa razy i dostaniemy dwa kaski. Druga ciekawostka odnośnie rozkręcania ręki jest taka, że od piątej planszy musimy znacznie dokładniej operować tą zdolnością gdyż nasz bohater znacznie szybciej się męczy. Nie mam. Same kaski są też uśmiechem autorów w stronę graczy znających komiks. Tam nasi wojowie zorganizowali sobie konkurs na to, kto pokona większą ilość legionistów. W policzeniu kto pokonał większą ilość żołnierzy miały pomóc zebrane po każdym z żołnierzy kaski. Za zebranie kasku dostajemy 100 punktów.
Legioniści występują w dwóch wersjach kolorystycznych. Ciekawostka jest taka, że na pierwszej planszy pojawiają się też wojacy z bardziej rzymskim nosem. Występują oni tylko na pierwszej planszy.
Legioniści potrafią też używać kamuflażu. Pojawiają się raz przebrani za drzewo, innym razem ukrywają się w beczce. Kiedy dostaną łupnia, zrzucają kamuflaż i walczą już bez przykrywki.
Drugim typem żołnierzy na jaki się natkniemy to dowódcy. Wielkie grubasy bez tarczy, uzbrojone w miecz. Nie boją się rozkręcania ręki ale też się wtedy zatrzymują i każą swoim żołnierzom atakować, krzycząc „Charge!”. Czasami pojawiają się na koniach. Trzeba na nich wtedy uważać i jak najszybciej strącić z wierzchowca, ponieważ potrafią zmusić konia do kopnięcia dwoma tylnymi nogami jednocześnie, co potrafi zabrać nawet połowę energii.
tak wyglądali by wrogowie pojawiający się standardowo na znacznej większości plansz. Reszta przeciwników to wrogowie pojawiający się tylko na wybranych planszach. Ma to związek z tym, że nie we wszystkich zeszytach komiksu pojawiali się Ci sami wrogowie.
Pierwszym z wrogów występujących tylko w jednej misji jest mały wredny dziadek rzucający w nas kamiennymi bloczkami. Pojawia się on na drugiej planszy w Egipcie. Jest dość upierdliwy. Szczególnie na etapie, w którym spadają wielki kamienne kule potrafi napsuć krwi.
Na początku trzeciej planszy kiedy przeskakujemy z łódki na łódkę, w wodzie czają się na nas i kłębią rekiny. Nie są one niebezpieczne dopóki nie znajdziemy się w wodzie. W innym przypadku nie musimy jakoś specjalnie się ich obawiać.
Na czwartej planszy, w której odbijamy laseczkę z rąk bandytów pojawiają się rzeczeni bandyci. Występują w trzech odmianach. Dwie prawie takie same. Różnią się tylko kolorem włosów i ci w niebieskich włosach atakują normalnie pałką, poruszają się po planszy, za to ci z fioletowymi włosami stoją w jednym miejscu i rzucają pałkami na odległość utrudniają i utrudniają hasanie po planszy.
Trzecim rodzajem rozbójników jest ich herszt. Duży gość wyposażony w mały kozik. Jest jednak bardzo niebezpieczny i w zasadzie nie ma możliwości zaatakowania go inaczej niż rozkręcaniem ręki, bo zawsze będzie umiał wsadzić ten kozik w nasze combo. Potrafi zaatakować kilka razy pod rząd i zabrać masę energii. Oprócz tego umie też rzucać swoim nożykiem.
Na planszy ze zbójami pojawia się jeszcze jeden rodzaj przeciwnika. Są to ptaki wyglądające na sępy albo coś w tym stylu. Na pierwszy rzut oka wydają się nie groźne, bo ani nas nie atakują ani my nie możemy zaatakować ich. Można uznać, że to tylko taki upiększacz planszy. Spróbujcie jednak potrącić leżące tu i tam gniazda, w których leża jaja, a przekonacie się, że te ptaki to wcale nie jest dekoracja.
Na piątej planszy rozgrywającej się w Hiszpanii w sumie nie trafimy na nowych przeciwników (nie licząc drugiej wersji kolorystycznej legionistów, jednak znajdziemy legionistów, którzy w czterech biegają z wielkim taranem zakończonym metalową głową barana.
Na planszy w Arabii natkniemy się na całe stado nowych przeciwników. Najpierw będą to jeźdźcy na koniach występujący w dwóch kolorach. Pojawiają się na etapie kiedy lecimy na dywanie. Wyskakują z konia i wskakują do nas na dywan. Najlepiej jest ich od razu wysyłać za obręb naszego dywanu. Walka z nimi jest problematyczna ze względu właśnie na ten ograniczony obszar działań.
Kolejnym rodzajem nowych przeciwników spotykanych w Arabii są jacyś mongolscy wojowie. Wysocy i dobrze zbudowani, wyposażeni w okrągłą tarczę i toporek na długim kiju. Mają czapkę zaciągniętą na oczy tak, że zastanawiam się czy cokolwiek widzą. Są o tyle groźni, że potrafią przerwać nam combo.
Ostatnim z arabskich wojowników jakich spotkamy na naszej drodze to dwaj naprawdę wielcy siłacze wyposażeni w dwuręczne topory. Są naprawdę mocarni i nawet nasze ciosy nie robią na nich większego wrażenia.
Ostatnim rodzajem wroga, którego spotkamy w Arabii są kobry. Występują one tylko podczas walki z bossem, bo właśnie boss nimi rzuca w naszym kierunku. Najlepiej z nimi nie walczyć tylko przeskakiwać, bo wtedy wybiegają one za planszę i nie wracają.
Ostatnim z przeciwników jakich napotkamy na swojej drodze są powiększone wersje dobrze nam znanych legionistów. Są oni znacznie silniejsi, nie boją się rozkręcania ręki i nie wiele robią sobie z naszych ciosów. Pojawiają się na ostatniej planszy czyli w Rzymie.
Tak miałaby się sprawa jeśli chodzi o przeciwników uprzykrzających nam grę.
Oczywiście poza zwykłymi przeciwnikami nie obeszło by się bez konfrontacji z bossami. Każdego poziomu strzeże jeden, a czasami nawet kilku bossów. Wyjątkiem jest plansza czwarta, w której odbijamy niewiastę z rąk rozbójników. Tam po pokonaniu bossa czeka nas jeszcze szaleńcza jazda w dół góry wagonikami przypominające te do wywożenia urobku z kopalni. Dopiero na dole czeka na nas Falbala, która daje nam całusa w podziękowaniu za ratunek i dopiero wtedy kończy się plansza.
Teraz skupię się na wyliczaniu i opisywaniu poszczególnych szefów, więc jeśli nie macie ochoty tego oglądać zapraszam do następnego akapitu.
Pierwszy boss to formacja legionistów wyglądająca jak pancerny żółw. Ciężko do nich podejść bo od czasu do czasu wystawiają włócznie przez szpary między tarczami. Najlepiej wykorzystać stojące opodal drzewo i wmanewrować przeciwnika tak aby oparli się na drzewie nie mogąc podjeść wyżej a my stojąc schowani za drzewem atakujemy górny lewy róg formacji.
Drugi boss to niecny architekt próbujący przeszkodzić naszemu przyjacielowi z Egiptu w wybudowaniu pałacu na cześć Cezara z polecenia Kleopatry. Potrafi on przywołać chmurkę, która razi nas piorunem. Drugim jego atakiem jest hipnoza. Jeśli damy się złapać, nasz bohater przez chwile myśli, że jest psem. Staje na czterech łapach i nie mamy nad nim kontroli. Najlepiej atakować go wślizgiem.
Trzeci boss to dwóch galerników. Jeden to poganiacz z batem, a drugi to bębniarz wybijający rytm. Tutaj sprawa jest o tyle skomplikowana, że jest ich dwóch i mogą się nawzajem osłaniać. Jeden smaga batem na sporą odległość. Drugi uderza pałeczkami jak w werbel. Najłatwiej chyba jest wyczuć moment i zrobić wślizg, po czym podnieść podciętego wroga i nim rzucić.
Czwartym bossem jest wielki grubas i przywódca rozbójników w jednej osobie. Do walki używa wielkiej maczugi. Jest on o tyle niebezpieczny, że nie bardzo robi sobie cokolwiek z naszych ataków i nawet kiedy go atakujemy, on beztrosko zdzieli nas pałą. Najlepiej stać nad nim lub pod nim i czekać a zejdzie z góry prosto na nas, wtedy możemy go uderzyć i uciec. Można próbować rozkręcania ręki. Musimy jednak uderzyć w odpowiednim momencie, bo skubaniec mimo swojego wyglądu potrafi zaatakować zaskakująco szybko.
Walka z piątym bossem odbywa się w Hiszpanii, więc oczywistym było, że stoczymy walkę z bykiem na korridzie. Byk również jest odporny na nasze ataki i kiedy stoi buchając z nozdrzy i szurając przednią nogą o ziemie jest w zasadzie w ogóle nie do ruszenia, jednak jest to najlepszy moment na atak, możemy próbować i chyba to jest najskuteczniejsza metoda, rozkręcania ręki. Jeśli uda nam się byka posłać w powietrze to podchodzimy i podnosimy go z ziemi.
Szósty boss z kolei to wdóch arabów na latającym dywanie. Jedne jest pilotem, drugi czarodziejem, który potrafi ciskać w nas piorunami podobnie jak drugi boss. Walka jest o tyle uciążliwa, że dywan lata i aby zaatakować trzeba podskakiwać, bo to jedyny sensowny sposób. Czasami jednak nawet wyskok nie pomaga i dywan znajduje się poza naszym zasięgiem. Od czasu do czasu pilot wyrzuca w naszym kierunku sieloną kobrę, która najlepiej jest przeskoczyć.
Ostatni boss to już lekkie przegięcie, bo musimy stoczyć walkę w Koloseum ku uciesze Julka Cezara. Dlaczego to przegięcie? Bo musimy stoczyć w sumie trzy walki z czterema przeciwnikami. Pierwszym przeciwnikiem jest tygrys. Walka z nim wygląda podobnie jak walka z bykiem, tylko tutaj nie mamy tyle czasu na zastanawianie się bo oczywiście tygrys jest znacznie szybszym zwierzęciem niż byk.
Kiedy uporamy się z tygrysem na arenę wkracza ktoś na wzór boksera. Atakuje tylko pięściami jest bardzo szybki i świetnie unika naszych ciosów. Najlepiej jest skakać na niego pod odpowiednim kątem, po czym podnosić i policzkować. Trzeba jednak uważać, gdyż jeśli nieodpowiednio zaatakujemy to zostaniemy zgaszeni szybkim ciosem.
Po pokonaniu boksera nie mamy się co cieszyć ponieważ od razu pojawia się klon pierwszego bossa. Wydawać by się mogło, że to żaden problem jednak tutaj nie mamy do pomocy drzewa, co znacząco komplikuje sprawę, bo musimy ciągle się przemieszczać i unikać ataków.
Jeżeli przeżyliśmy i to starcie, to nadal nie mamy możliwości cieszenia się zwycięstwem. Dopiero teraz czeka nas ostateczna potyczka. Tym razem dostajemy do pokonania dwóch jednocześnie, najlepszych gladiatorów Cezara. Tutaj jest po prostu przegięcie. Kolesie mają tyle życia, że zanim w ogóle zacznie im schodzić energia, trzeba ich zlać tak mocno, że każdy poprzedni boss już dawno by padł. Do tego jest ich dwóch więc mogą się ubezpieczać. Obaj uzbrojeni są w tarczę. Jeden posiada miecz, a drugi Morgensterna, czyli metalowa kolczasta kula przyczepiona łańcuchem do drewnianej rękojeści. Nie znam na nich niezawodnego sposobu. Po prostu trzeba próbować ;)
Tak wyglądałaby sprawa szefuńciów, których spotkamy w grze. Wszyscy oni oczywiście mieli odwzorowanie w komiksach. Jak na grę złożoną z siedmiu plansz, bossów jest i tak za dużo ;)
Poza wrogami na planszach pojawiają się też różnego rodzaju pułapki i przeszkadzajki, których nie jesteśmy w stanie zatrzymać pięścią. Są to spadające z góry wielki kamienne kule, czy małe trąby powietrzne, które rozkręcają naszą postać i pozostawiają bezbronną i wystawioną na ataki. Znajdują się też osłabione części podłogi po wejściu, na które nasz bohater wpada do dziury. Na szczęście nie występują one zbyt często.
Przejdźmy więc do samych plansz. Pierwsza z nich to okolice wioski naszych Galów. Znajdziemy tutaj liany wiszące z drzew, na które można wskoczyć, złapać się i rozhuśtać atakując wrogów. Po kilku wahnięciach liana się urywa. Od czasu do czasu z lasu wybiegają dziki, które można znokautować i szybko zjeść jako drobne odnowienie energii. Trzeba jednak na nie uważać, ponieważ przebiegając mogą nas potrącić co też zabiera nam trochę energii. Poza tym trzeba znokautowanego dzika szybko podnieść bo inaczej ocknie się i pobiegnie dalej.
Po przejściu pierwszej planszy staniemy do bonusowych zawodów. Będziemy prowadzi rydwan uważając i przeskakując przeszkody pojawiające się na drodze. Naparzając przycisk ataku rozpędzamy nasz rydwan. Przyciskiem skoku oczywiście skaczemy. Możemy też przy użyciu kierunków góra i dół zmieniać tor po którym się poruszamy.
Druga plansza to wycieczka do Egiptu i pomoc Kleopatrze w budowie wspaniałego zamku. Na tej planszy czeka nas wspinaczka po półkach gdzie z góry spadają wielkie kamienie. W dalszej części lokacji będziemy musieli uważać na zapadające się elementy podłogi. Są dobrze widoczne jednak znacznie utrudniają walkę.
Następnie czeka nas wyprawa do Brytów. Jednak aby tam dotrzeć będziemy musieli popłynąć statkiem i trzecia plansza dzieje się na statku. Do brytanii być może dopłyniemy jednak trzecia plansza kończy się po akcji na statku. Co się dzieje dalej nie wiadomo. Tzn wiadomo, jeśli ktoś czytał komiks.
Po przejściu trzeciej planszy też czeka nas bonus. Tym razem jednak zabawimy się z kapitanem Krwawobrodym i jego dzielnymi piratami. Chodzi o rozwalenie wszystkich beczek i zebraniu z nich wszystkich kosztowności. Można też uderzać w maszty, dzięki temu strącimy bocianie gniazdo, za które też otrzymujemy bonusowe punkty i bez, których nie zrobimy bonusu perfekcyjnie
W tym miejscu występują jedyne przedmioty dodające punkty, więc wcisnę tutaj jeszcze tabelkę z ich rozpiską, żeby się to jakoś kupy trzymało. Te przedmioty znajdziemy tylko na tym i następnym bonusie rozgrywającym się na statku.
Wszystkie przedmioty znajdują się w beczkach, które również są jedynymi pojemnikami jakie znajdziemy w grze więc również wrzucę ją tutaj.
Wyglądający trochę jak Frankenstein gość trzymający tabliczkę z cyfrą zero. Nie dostajemy za niego punktów. Możemy go pacnąć jednak szkoda marnować na niego czas. | |
Skrzynia ze skarbem. Dostajemy za jej zebranie 100 punktów. Najsłabsze punkty na tym bonusie. | |
Owoce. Zebrane nie dodają energii. W tym przypadku dostaniemy za nie 300 punktów. | |
W tym wypadku również nie jest to żarcie tylko bonus punktowy i to całkiem niezły, za jego zebranie dostaniemy 500 punktów. | |
Przesympatyczny sepleniący murzyn z bocianiego gniazda. Najlepsza zdobycz punktowa. Za strącenie go razem z gniazdem dostajemy 1 000 punktów. |
W planszy czwartej czeka na nas misja ratunkowa. Wspinamy się po skałach walcząc z miejscowymi bandziorami i będziemy musieli uważać ma atakujące nas od czasu górskie ptaki. Przejedziemy się też kopalnianym wózkiem gdzie będziemy musieli uważać na przeszkody stające na naszej drodze. Cała ta wspinaczka odbywa się tylko po to żeby odbić z rąk bandziorów piękną Falbalę nazywaną tutaj również Panaceą. Co ciekawe Dopiero po pokonaniu bossa bierzemy udział w przejażdżce wózkiem kopalnianym.
Misja piąta rozgrywa się w słonecznej Hiszpanii. Tutaj w sumie nie wiele specjalnego się dzieje. Pojawia się nowy rodzaj przeciwników, mianowicie legioniści biegający z taranem, na końcu oczywiście bierzemy udział w korridzie walcząc z bykiem.
Po piątej misji stajemy do kolejnej skakanki na rydwanach. Te same zasady co w pierwszej tego typu planszy tylko oczywiście więcej przeszkód na naszej drodze. Pojawiają się nawet legioniści.
Misja szósta to daleka Arabia. Ta plansza składa się z kilku etapów. Najpierw lecimy na latającym dywanie unikając piorunów. Jest to miejsce, w którym możemy sobie podreperować życie, bo pioruny spalają latające ptaki, które możemy zjeść. Drugi etap to w dalszym ciągu lot dywanem, jednak teraz toczymy walkę z wskakującym nam na dywan arabskimi jeźdźcami na koniach. Trzeci etap to już po wylądowaniu walka z kolejnymi wojownikami, tym razem wyglądającymi bardziej na Mongołów arbo Turków.
Po szóstej misji znowu odwiedzamy statek piratów i znowu rozwalamy beczki, zbierając kosztowności. Tym razem jest ich po prostu więcej do zebrania.
W końcu trafiamy do samego Rzymu. Gdzie dotrzemy aż do Koloseum. Po drodze stawimy czoła nowym wielkim legionistom uważając jednocześnie na małych dobrze znanych legionistów, którzy próbują nam na głowę zrzucić kamienne popiersia Cezara. W końcu docieramy do samego Koloseum gdzie czeka nas ciężka walka na śmierć i życie ku uciesze Julka.
Kolejny akapit poświęcę na opisanie grafiki. Jak na możliwości automatu z 1992 roku to co widzimy na ekranie jest naprawdę imponujące. Gra wygląda jak ożywiony komiks. Dokładnie odwzorowany styl komiksu i taka sama paleta barw daje naprawdę niesamowity efekt. Bardzo starannie narysowane tła, z dużą ilością detali. Może nie są interaktywne ale i tak w tamtych czasach robiła wrażenie. Czasami wrogowie wykorzystują dziury w tle planszy aby pojawić się na polu walki. Ogólnie grafika robi bardzo pozytywne wrażenie, a jeśli ktoś jest fanem komiksu to tym bardziej spodoba mu się grafika.
Kilka słów o oprawie audio. Muzyka w grze również przygotowana jest starannie i pasuje do klimatu. Pojawiają się nawet prze samplowane okrzyki. Jednak są one w dość kiepskiej jakości przez co czasami trudno jest je zrozumieć. Utwory przygrywające w tle nie drażnią ale też nie są jakieś wybitne. Po prostu miło przygrywają w tle i tyle. Takie jest ich zadanie, z którego wywiązują się jak należy. Ogólnie oprawa audio zaczerpnięta jest z animowanych filmów o Asterixie. Jeśli chodzi o odgłosy towarzyszące rozgrywce to jest znacznie lepiej. Są one dopasowane, humorystyczne i bardzo dobrze oddają klimat. Jeżeli ktoś oglądał filmy animowane Na podstawie komiksu to sporo dźwięków przywoła skojarzenia właśnie z tamtymi filmami.
Teraz powiem coś o samej rozgrywce. Dla mnie osobiście gra jest bardzo trudna. Nigdy nie umiałem dojść dalej niż do drugiego bossa. Gra jednak mimo swojego wysokiego poziomu trudności była lubiana przez bywalców salonów gier. System walki nie jest jakoś specjalnie rozbudowany. Do sterowania naszą postacią używamy gałki oraz dwóch przycisków, jeden odpowiedzialny za atak, drugi za skok. Nie występuje tu także atak też bardzo często spotykany w większości gier z tego gatunku, czyli atak odpalany przez wciśnięcie dwóch przycisków jednocześnie. Może to też jest odpowiedzialne za poziom trudności. Kiedy wrogowie nas otoczą to może być się trudno wyrwać. Zdarzają się sytuacje kiedy dwóch szeregowych żołnierzy bierze nas „w kleszcze”, czyli stają po przeciwnych stronach naszego zawodnika i zaczynają na przemian atakować. Jeśli będziemy mieli pecha to mogą nam zabrać całe życie, a my nie będziemy mogli nic na to poradzić. Atak mamy jeden czyli combo wykonane pięściami. Możemy je zakończyć na kilka sposobów, lecz nigdy nie rozgryzłem czy są one wywoływane przez odpowiednie kombinacje kierunków i ataku, czy po prostu niezależnie odpalane są losowe finiszery Możemy też przytrzymać atak i wtedy nasza postać zacznie rozkręcać rękę. Kiedy już się dobrze rozbuja, możemy podejść do przeciwnika i zwolnić przycisk. Wtedy wróg zostaje uderzony i wylatuje wysoko w górę. Musimy pamiętać, że nie możemy przycisku przytrzymywać w nieskończoność, bo wtedy nasz bohater zmęczy się. Stanie w miejscu i zacznie dyszeć nie reagując na nasze polecenia. Oprócz tych ataków możemy też zaatakować z powietrza. Tutaj atak jest różny w zależności od postaci. Obelix spada na głowę wrogów tyłkiem, miażdżąc ich i unieruchamiając na chwilę. Natomiast Asterix wykonuje szybki atak pikując w dół i wyrzucając w powietrze przeciwników. Oprócz tego Asterix potrafi zrobić wślizg poprzez jednoczesne wciśnięcie kierunków przód+dół oraz przycisku ataku. Obelix oczywiście nie posiada tego ciosu, jednak w zamian zaczyna grę i po każdej stracie życia pojawia się z menhirem. Takim wielkim kamieniem. Można nim uderzać i rzucić. Po rzucie nie można go już podnieść. Możemy też podnosić oponentów z ziemi i znęcać się nad nimi. Podobnie jak przy zakończeniu combo tak przy podniesieniu z ziemi nie wiem czy ma znaczenie kierunek, w którym wychylimy gałkę, czy po prostu odpalany jest losowy finiszer. Demo w czasie trwania tak zwanego Attract Mode, czyli w czasie kiedy nikt nie gra, pokazuje, że jednak w zależności od kierunku wychylenia gałki możemy otrzymać różne rodzaje znęcania się nad wrogami. Możemy przeciwnika spoliczkować, rozkręcić go za nogę, lub po prostu wyrzucić.
W grze tej nie zabijamy przeciwników. Tutaj każdy pokonany wróg ucieka w popłochu z pola walki. Przeciwnicy nie mają imion ani pasków energii. Ciekawy jest też sposób odnawiania życia naszych bohaterów. Możemy zbierać po drodze różne jedzenie w postaci owoców, czy dzika jednak odnawiają one śladowe ilości energii. Na większą regenerację zdrowia można liczyć na dwa sposoby. Specjalne jedzenie dla każdego z bohaterów inne. Dla Asterixa to menażka z magicznym napojem. Dla Obelixa jest to smakowicie przyrządzony dzik. Zanim takie jedzenie pojawi się na planszy, pojawia się druid Panoramix i daje znać, że zostanie wniesione na plansze specjalne jedzenie. Przynosi je piesek Obelixa, Idefix. Najpierw biega z nim przez chwilę, po czym zostawia w losowym miejscu. Podniesienie takiego jedzenia skutkuje odnowieniem około 75% energii oraz odpala niekontrolowaną akcję naszego bohatera. Zaczyna on biegać po planszy i śpiewając nokautuje wszystkich przeciwników na ekranie. Jest jeszcze jeden sposób na odnowienie większej części energii. Od czasu do czasu na ekran wchodzi piękna niewiasta zbierająca kwiaty. Kiedy się do niej zbliżymy, dostajemy od niej całusa co odnawia około 50% energii. Oprócz tego Legioniści zawstydzają się i przestają się poruszać. Wielu przeciwników jednak nie zwraca uwagi na romantyzm chwili i bezczelnie atakuje naszego zawodnika więc trzeba wybrać odpowiedni moment na całusa. Co ciekawe po ukończeniu planszy nie zostaje nam odnowiona energia, co jest dość rzadkim zjawiskiem w tego typu grach a dodatkowo znacznie utrudnia rozgrywkę.
Teraz jeszcze wyszczególnię możliwe do znalezienia w grze przedmioty dodające energii. Nie jest ich jakoś specjalnie dużo więc będzie to raczej krótka tabelka jednak niezainteresowani mogą przeskoczyć dalej.
Jabłka, dodają znikomą ilość energii, nie warto się na nie napalać, bo możemy stracić więcej niż zyskać. Nawet najsłabsze trafienie zabiera nam więcej energii niż one dodają. |
|
Podobnie jak jabłka nie warte napalania się jedzenie. Dodaje tyle samo co jabłka i w zasadzie mogłoby go nie być. | |
Dokładnie takie samo żarcie jak winogrona czy jabłka. Dodaje znikomą ilość energii. Nie wiem po co zrobili trzy takie same żarcia. W zupełności wystarczyło by jedno. | |
Na pierwszej planszy wybiega z lasu. Możemy go uderzyć ogłuszając na chwilę. Jeżeli szybko go podniesiemy doda on nam śladową ilość energii. Trzeba uważać, bo jeśli nie trafimy to on nam zabierze trochę energii, a jeśli ogłuszonego nie podniesiemy szybko to po chwili podniesie się i pobiegnie dalej. | |
Pieczony ptaszek. Trafiony piorunem. Dodaje niewiele energii, jednak w miejscu gdzie się pojawiają występuje ich tyle, że z powodzeniem można odnowić całą energię. | |
Może nie można jej zjeść, chociaż apetyczny z niej kąsek, jednak może ona odnowić nam prawie połowę energii swoim pocałunkiem. | |
Magiczny eliksir przyrządzony przez wioskowego druida Panoramixa. Żarcie przeznaczone dla Asterixa. Przynosi je Idefix, piesek Obelixa. Dodaje około 75% energii i uruchamia super atak kasujący wszystkich przeciwników w polu widzenia. | |
Podobnie jak w przypadku magicznego napoju, jest to najlepsze żarcie w grze, jednak w tym wypadku przeznaczone dla Obelixa. Działa tak samo jak u Asterixa i jest przynoszone również przez Idefixa. |
Tak przedstawiałaby się lista przedmiotów dodających energię naszym bohaterom. Nie występują w tej grze żadne bronie więc to już wszystko jeśli chodzi o przedmioty.
Podsumowując. Asterix jest grą bardzo ciekawą. Oprawą zdecydowanie wyróżniająca się na tle pozycji z tego gatunku w swoim okresie. Jednak jest grą trudną. Nawet jak na swoje czasy, a jak wiadomo gry w latach 90' nie były takie łatwe :) Jeśli ktoś z Was jest fanem komiksu a nie miał okazji zapoznać się z tą grą to zdecydowanie polecam nadrobienie zaległości.
Na koniec Powinien znaleźć się filmik z przejścia gry na jednej blaszce jednak ta gra stanowi dla mnie wyzwanie i na chwilę obecną nie jestem w stanie powiedzieć czy kiedykolwiek uda mi się nagrać taki filmik. Postanowiłem zagrać nie zważając na kredyty, tylko aby zaprezentować grę. Poniżej możecie zobaczyć jak kaleczę w Asterixa.
Teraz dziękuję Wam już za skradziony czas i mam nadzieję, że zobaczymy się wszyscy w następnym odcinku Wozu Drzymały już w następny czwartek.
Komentarze obsługiwane przez CComment