Wóz Drzymały S03E10 - Meta Fox

Dziś na warsztat biorę chyba mało znaną grę z gatunku shmup, stworzoną przez jeszcze mniej znaną, choć o dziwnie znajomo brzmiącej nazwie, firmę SeTa, a wydaną pod koniec 1989 roku. Jej tytuł to Meta Fox i uważam, że warto o niej napisać gdyż jest to całkiem przyjemna gra z kilkoma ciekawymi patentami. Zapraszam do środka.

Witam wszystkich w kolejnym odcinku Wozu Drzymały. Serii poświęconej starym grom Arcade z przełomu lat '80 i '90. Zacznę tradycyjnie od podkładu muzycznego. Dziś będzie to kompilacja muzyczek z gier na poczciwego Commodorka.

http://youtu.be/Sq9ZZ8zilDw

 

Informacje

Tytuł: Meta Fox
Producent: SeTa
Rok wydania: 1989
Liczba graczy: 1-2 (co-op jednocześnie)
Używanych przycisków: 2

Meta Fox (SeTa, 1989 rok)

Meta Fox. Gra z gatunku shmup lub shoot'em up, czyli potocznie samoliciki. Wydana w 1989 roku przez mało komu znaną firmę SeTa. Dwa lata wcześniej firma ta wydała na świat inną grę z tego gatunku jaką jest Thundercade/Twin Formation. Jak to w tego typu grach zwykle bywa, lecimy z dołu do góry i niszczymy wszystko co się rusza, jak się nie rusza to w sumie też. Przy okazji zbieramy różnego rodzaju dopałki.

Automat

Zanim zabiorę się za samą grę, kilka obrazków związanych z tym tytułem. Niestety w sieci nie wiele można znaleźć informacji na jej temat, a jedyne grafiki jakie udało mi się znaleźć nie są jakieś imponujące.

Jedyne zdjęcie automatu jakie udało mi się znaleźć, przedstawia się nasępująco:

Automat Meta Fox

Ulotki

Ulotka w stylu pierwszego numeru PSX Extreme również nie jest imponująca.

Ulotka reklamowa

Z ciekawostek mogę chyba podać Wam link, gdzie można pograć w Meta Fox, używając jedynie przeglądarki. Jest to pełnoprawna wersja odpalana niejako z emulatora w chmurze. Można zapisywać grę (nie testowałem). Można też skonfigurować sterowanie, niestety w grę wchodzi tylko klawiatura. Grę znajdziecie na stronie GAME-OLDIES, aby zagrać wystarczy kliknąć w dużego żółtego guziola z napisem Play Now.

Wersje

Gra nie została wydana na żadną domową platformę, a przynajmniej nic mi na ten temat nie wiadomo. Wikipedia tez milczy na temat tej pozycji.

Fabuła

Fabuła: Brak. To w zasadzie tyle jeśli chodzi o fabułę w tej grze. Nie wiemy nic i w sumie jakoś specjalnie to nie przeszkadza. Misja: Zrobić porządek. Nawet zakończenie nie zawiera grama wyjaśnienia, po co tak w ogóle to robiliśmy.

Postaci

Postaci występujące w grze. W sumie to ciężko je nazwać postaciami, bo mamy do wyboru trzy samoloty. Jednak nie od samego początku. Dostęp do drugiego i trzeciego dostajemy dopiero gdy spełnimy pewne warunki. Skupię się na tym w dalszej części tekstu jednak drugi z samolotów można zobaczyć już na drugiej planszy, a trzeci, przy dobrych wiatrach na trzeciej. Pierwszy wyglądający na myśliwiec z drugiej wojny nazywany u nas w salonie wiropłatem, jest podstawową maszyną w grze i za każdym razem, gry stracimy życie, wracamy właśnie za sterami tego samolotu. Drugi przypominający rosyjskie konstrukcje myśliwców z czasów zimnej wojny i trzeci kojarzący się z amerykańskimi maszynami z lat '80. Różnią się w zasadzie tylko, a może i aż, prędkością poruszania się.

Wiropłat Rosyjski Mi Amerykański F-

Wrogowie

Teraz słów kilka o przeciwnikach. Jest ich zaskakująco wielu i na tym polu występuje spora różnorodność. Natrafimy tutaj od motocykli, przez samochody terenowe, ciężarówki, czołgi, łodzie, statki, po kilka rodzajów samolotów. Czołgi i samoloty występują w dużych i małych wersjach. Oczywiście nie mogło zabraknąć też upierdliwych helikopterów, również w wersjach małej i dużej. Przeciwnicy w tej grze nie strzelają jakoś specjalnie dużo. Potrafią jednak zaskoczyć nas kulką wyplutą w niespodziewanym momencie lub tak szybką, że nie zdążymy zareagować. Strzelają przeważnie pojedynczymi kulkami. Czasami w jakimś układzie typu 3-way. Bywają też przeciwnicy strzelający seriami. Są oni najbardziej uciążliwi, bo w połączeniu z pojedynczymi strzałami innych wrogów są zabójcze.

Nie mogło oczywiście też zabraknąć bossów. Jest ich w grze w sumie siedmiu. Co ciekawe, bo plansz do przejścia mamy osiem. Na drugiej planszy nie uświadczymy bossa. Nasz samolocik po prostu wylatuje z poziomu bez żadnej walki. Bossowie w grze są raczej dodatkiem, gdyż większość z nich strzela w taki sposób, że wystarczy znaleźć bezpieczne miejsce i po prostu nie ruszając się z miejsca, atakować. Są wyjątki gdzie trzeba się poruszać jednak jest tych bossów zaledwie dwóch, może trzech. Sami bossowie to z reguły jakieś wielkie czołgi, wielkie działa lub konstrukcja latające, też spore. Wyjątkiem jest ostatni boss, który jest po prostu całą bazą. Podobny patent pamiętam też z gry Twin Formation/Thundercade gdzie ostatnim bossem była elektrownia atomowa ;)

Zwykli

Teraz będzie kilka zdań i obrazków dokładniej na temat bossów, więc jeśli ktoś nie jest zainteresowany tą częścią tekstu, to może spokojnie kliknąć tutaj, aby przeskoczyć dalej.

Najmniejszą jednostką wroga z jaką się spotkamy jest motocykl z przyczepką. Szczerze mówiąc to nie wiem co robią poza staniem w miejscu lub jeżdżeniem. Prawdopodobnie od czasu do czasu wypluwają jakąś kulkę ale nie zaobserwowałem tego, bo zawsze giną zanim zdążą zaatakować.

Motor z przyczepką

Kolenym z przeciwników, trochę większym, chociaż może nawet i nie są samochody terenowe. Wyglądają jak poruszające się prostokąty i w zasadzie też w żaden odnotowany przeze mnie sposób nie atakują. Jednak są to bardziej wartościowe cele ponieważ często zostawiają po sobie jakieś power up'y.

Gazik

Dalej pojawiają się ciężarówki. Występują w dwóch wersjach. Krótsze i dłuższe. ?Nie wiem czy te mniejsze ale te długie na pewno, strzelają naprowadzanymi rakietami, które na szczęście można niszczyć. Cały sprzęt do tego miejsca ma prawie zerową wytrzymałość i można je zniszczyć w zasadzie jednym strzałem.

Mała ciężarówka Duża ciężarówka

Kolejnym z przeciwników na jakich się natkniemy są okrągłe działka potrafiące się obracać i plują w nas pojedynczymi groszkami. Nie są jakoś specjalnie wytrzymałe jednak występują przeważnie w małych skupiskach lub są rozrzucone po planszy. Potrafią mocno utrudnić życie jeśli jakieś pozostawimy na polu walki.

Działko

Małe czołgi. Występują w dwóch wersjach kolorystycznych. Niczym się nie różnią poza kolorem kamuflażu. Mają taką samą niską wytrzymałość, poruszają się, jeśli w ogóle, bardzo powoli i od czasu do czasu wystrzelą w naszym kierunku jakąś kulkę. Jest to chyba najpopularniejszy, lądowy przeciwnik w tej grze.

Brązowy czołg Czarny czołg

Kolejny rodzaj czołgu to już prawdziwy twardziel. Jest duży i wytrzymały. Z podstawowym strzelaniem trzeba poświęcić na jago zniszczenie naprawdę sporo czasu. Strzela trochę większymi niż standardowe i do tego niebieskimi kulkami. Kiedy pojawia się ich kilka i mamy kiepskie strzelanie, to czeka nas niezłe lawirowanie między pociskami.

Duży czołg

Odpowiednikiem małego czołgu na wodzie jest łódka, która też posiada podobną wieżyczkę jak czołg. Poruszają się one tylko w linii prostej i strzelają w naszą stronę. Są szybsze i częściej strzelają niż czołgi. Do tego często wypływają z dołu ekranu żeby z zaskoczenia wypluć jedną jedyną kulkę, którą my złapiemy.

Łódka

Większa wersja łódki, czyli statek, jest już mniej ciekawa i bardziej niebezpieczna. Nie zaczyna ataku od razu jak pojawi się w polu widzenia jednak kiedy już zacznie strzelać to nie przestaje dopóki nie zostanie zniszczony. Do tego jest całkiem wytrzymały i wąski, więc trafianie go i unikanie jego pocisków ze słabym strzelaniem jest dość problematycznie. Jest to jeden z bardziej upierdliwych przeciwników.

Statek

Ostatnią, i co oczywiste, najliczniejszą grupą są jednostki latające. Helikoptery oraz samoloty. Zarówno z silnikami turbośmigłowymi jak i odrzutowymi. Występuje kilka rodzajów śmigłowców. Dwa podstawowe różnią się tylko kolorem maskowania. Wlatują na plansze i krążą za nami od czasu, do czasu wypuszczając kulkę w naszym kierunku. Są to bardzo upierdliwi przeciwnicy. Lubią zalatywać nas od boków i tyłu zza ekranu. Trzeba na nich uważać, bo lubią w nas wlatywać po prostu.

Helikopter Helikopter

Również mały helikopter. Ten jednak lata tylko w linii prostej. Przeważnie z góry ekranu w dół. Nie krąży jak poprzednicy. Lecąc, od czasu do czasu wypluwa trzy kulki w trzech kierunkach jednocześnie, na kształt strzelania 3-way. Trzeba na niego uważać, bo lubi wysłać kulki w najmniej oczekiwanym momencie i nas nimi zaskoczyć.

Helikopter

Natkniemy się czasami na duże śmigłowce bojowe. Latają albo w linii prostej, albo zygzakiem. Lubią czasami wylatywać z dołu ekranu. Postawiają po sobie fanty więc jeśli wylecą z tyłu to lepiej poczekać aż wlecą trochę wyżej zanim je zniszczymy, bo inaczej pozostawione power up'y będą niedostępne, bo pojawią się tak nisko, że nie będziemy w stanie ich zebrać. Śmigłowce te strzelają przed siebie potrójnymi kulkami 3-way, a z tyłu wystrzeliwują podwójną serię bezpośrednio za siebie i czasami strzelają też na boki.

Śmigłowiec

Ostatnim ze śmigłowców jest wielgachny transportowiec. Wielkością to połowa pierwszego bossa. Opancerzone bardzo mocno i rozwalenie ich, nawet z mocnym strzelaniem, zajmuje sporo czasu. Strzelają serią wielkich kulek w naszym kierunku. Jeśli pojawia się ich więcej niż jeden na ekranie to zaczyna się robić dość nerwowo.

Transportowiec

Ostatnim rodzajem latających wrogów są samoloty. Natkniemy się na odrzutowe myśliwce, które w pojedynkę nie stanowią większego wyzwania. Zawsze jednak pojawiają się w sporych grupkach i pomimo że strzelają naprowadzanymi rakietami, które można zniszczyć, potrafią narobić smrodu.

Odrzutowy myśliwiec

Samolot myśliwski tylko trochę starszy, bo turbośmigłowy, czyli z okresu drugiej wojny. Latają sobie powolutku i strzelają kulkami w naszą stronę. Jeden z popularniejszych przeciwników. Czasami latają w różnych formacjach. Raczej łatwi do zestrzelenia i stosunkowo niegroźni. Chociaż wrogowie w tej grze strzelają może niewiele ale za to celnie.

Myśliwiec turbośmigłowy

Te dziwne samolociki nie robią zbyt wiele. Mają dość dziwne trajektorie lotu i czasami niespodziewanie skręcają. Nie spieszą się raczej i łatwo je zestrzelić. Sugeruję robić to jak najszybciej, bo w przeciwnym wypadku możemy zostać zaskoczeni.

Samolot

Ostatnim z samolotów jest dwusilnikowy samolot, również z silnikami turbośmigłowymi. Podobnie jak swoi mniejsi koledzy również latają powoli, jednak w mniejszych grupkach i są trochę twardsi. Strzelają też trochę szybciej.

Większy samolot

To już wszyscy standardowi przeciwnicy w grze.

Bossowie

Pierwszy z nich to wielka jeżdżąca forteca. Na szczęście nie jest tak uzbrojony jak opancerzony. Wystarczy stanąć dokładnie na wprost i jego strzały nas nie dosięgną. Kiedy zniszczymy mu przednią część pancerza zmieni układ strzelania. Teraz trzeba po prostu delikatnie przesuwać się w bok żeby nie wyłapać kulki.

Pierwszy boss

Drugi z bossów, którego spotykamy na trzeciej planszy to wielki poduszkowiec. Jest to jeden z tych bossów gdzie trzeba się od czasu do czasu poruszyć. Na boki tak żeby uniknąć kulek i przy okazji zestrzelić wystrzeliwane do nas po dwie naraz rakiety naprowadzane. Nie powinien stanowić wielkiego problemu.

Drugi boss

Trzeci z nich to wielki czołg z podwójnym działem na środku i czterema gąsienicami. Tutaj wystarczy ustawić się idealnie na wprost bossa, tak żeby wystrzeliwane przez niego duże pociski z podwójnego działa, przelatywały nam pod skrzydłami. W tym miejscu jesteśmy bezpieczni i możemy spokojnie ciupać bossa aż do jego zgonu.

Trzeci boss

Czwarty z bossów to wielki podwójny miotacz płomieni z domontowanymi różnymi gadżetami jak działka strzelające zwykłymi kulkami oraz wyrzutnie rakiet naprowadzanych. Tutaj też musimy się poruszać na boki, bo nie ma bezpiecznego miejsca. Nie należy podlatywać w stronę bossa, bo miotacze mogą nas zniszczyć, a do tego zasłaniają bossa i nasze pociski go nie trafiają.

Czwarty boss

Piąty boss. Dla mnie osobiście najbardziej upierdliwe bydle w grze. Wielki Bombowiec przypominający niewykrywalny dla radarów bombowiec B-2. Tak zwane latające skrzydło. Porusza się dość szybko, przez co mimo swoich gabarytów jest trudny do trafienia. Strzela dość prostym układem ale robi to w tak niespodziewanych momentach, że często nie zdążymy uciec.

Piąty boss

Szósty, przedostatni szefuńcio to sporych rozmiarów kosmiczne działo. Hi-tech shit. Strzela laserami prosto przed siebie, do tego ma kilka działek strzelających zwykłymi kulkami, oraz małego przydupasa, który wali seriami również z małych kulek. Brzmi groźnie jednak wystarczy ustawić się delikatnie po lewej albo prawej stronie linii dzielącej ekran pionowo na pół i żaden atak bossa nie jest w stanie nas zdjąć.

Szósty boss

Siódmy ostatni boss to cała wielka twierdza. Zajmuje większą część ekranu i tutaj również nie możemy stać w miejscu, bo miejsc, w które możemy strzelać jest zbyt wiele. Najlepiej najpierw powykańczać wszystkie działka, które nam przeszkadzają, a potem dopiero zająć się bazą.

To już wszyscy przeciwnicy występujący w Meta Fox.

Lokacje

Tutaj raczej wielkiej różnorodności nie ma. Przeważnie są to tereny pustynne albo plansze rozgrywające się nad wodą. Od czasu do czasu splądrujemy jakąś wojskową bazę. Zdarzy się też nam misja nad terenem zalesionym. Końcowe plansze są dość oryginalne, bo jedna to wielki kanion z płynącą w nim rzeką, następna to szybki tunel, w którym rozgrywka wygląda deczko inaczej niż w reszcie plansz i ostatni poziom rozgrywający się nad jakimś miastem. Lokacje są chyba ze sobą połączone, bo wydaje się, że kolejne misje zaczynają się w miejscu zakończenia poprzednich. Ogólnie lokacje jak na tamte czasy, przygotowane są fenomenalnie. Sporo detali i mimo tego, że każda plansza jeśli chodzi o kolory, jest dość stonowana, to prawie każda jest inna. W sumie jest ich osiem jak wspominałem wcześniej. Po każdej planszy wracamy na lotniskowiec. Tutaj, pod warunkiem, że nazbieramy odpowiednią ilość specjalnych przedmiotów, możemy wymienić sobie samolot na lepszy, bądź też gorszy. Pełna swoboda.

Ekran wyboru samolotu

Po wyborze samolotu, albo od razu, jeśli nie mamy wystarczającej ilości przedmiotów, ruszamy na kolejną misję. Jest to taki mały przerywnik, dzięki któremu możemy trochę odsapnąć i uspokoić skołatane nerwy. Szczególnie przydatne są te przerywniki pod koniec gry.

Teraz będzie trochę dokładniej o planszach, więc jeśli ktoś nie ma ochoty to może przeskoczyć do następnego akapitu.

Plansza numer jeden. W większości gier pierwsza plansza to taka rozgrzewka. Jednak nie tutaj. W zasadzie już na pierwszej planszy natkniemy się na sporą część przeciwników występujących w grze. Niszczymy wrogów w resztkach jakiejś pustynnej bazy wojskowej. Ogólnie dużo piasku i od czasu do czasu jakieś szczątki budynku, czy palma. Ewentualnie mały staw.

Plansza druga. Tutaj zaczynamy nad lądem aby za chwilę wylecieć nad morze i całą drugą planszę spędzić nad wodą. W sumie nic specjalnego o tej planszy nie można powiedzieć, bo jest dość monotonna. Dobrze, że od czasu do czasu pojawiają się jakieś duże statki jako elementy tła, bo inaczej byłoby dość nudno. Plansza ta wyróżnia się tym, że nie występuje na niej boss. Nie wiem, czy to celowe działanie autorów gry, czy jakieś niedociągnięcie ale tak jest, że na drugiej planszy nie ma szefa.

Akcja planszy trzeciej toczy się prawdopodobnie gdzieś w Ameryce południowej. Lecimy nad dżungla, aby w końcu dotrzeć do czegoś co przypomina jakieś azteckie ruiny. Plansza dość nietypowa, bo jako jedna z nielicznych dość ciemna i rozgrywająca się nad terenem zalesionym.

Plansza czwarta to znowu jakieś szczątki pustynnego miasta. Wygląda dość podobnie do planszy pierwszej z tą różnicą, że tutaj mamy bardziej czerwony piasek i mniej wody i drzew. Pozatym jest bardzo podobna do pierwszej planszy.

Piąta plansza to kolejna baza wojskowa. Tym razem chyba w mniej pustynnych warunkach albo bliżej cywilizacji. Nadal miejscami przebija się taki piasek jak w planszy pierwszej, ale tym razem wszystko jest zalane betonem, więc plansza kolorystycznie wygląda całkiem inaczej.

Szósta plansza. Tutaj robi się już naprawdę trudno. Plansza jest charakterystyczna ze względu na to, że lecimy nad wielkim kanionem, więc wszystko jest czerwone. W środku kanionu zaś płynie mała niebieska rzeczka. Na planszy tej spotkamy stosunkowo mało przeciwników, jednak aby ich zniszczyć, konieczne jest latanie z jednego końca ekranu na drugi.

Plansza siódma jest dość nietypowa. Lecimy tutaj bardzo szybko jakimś tunelem i 90% przeciwników wylatuje nam zza pleców, czyli z dołu ekranu. Poza tym wszystkie znajdźki w tej planszy poruszają się razem z ekranem, a nie zostają za nim kiedy my przelatujemy dalej. Z tych dwóch powodów sama rozgrywka na tej planszy jest już utrudnieniem.

Ostatnia ósma plansza rozpoczyna się wysoko, wysoko nad miastem. W środku tego miasta od czasu do czasu zobaczymy wielkie tlące się dziury. W końcu docieramy do bazy będącej ostatnim bossem.

To już wszystkie lokacje, które przyjdzie nam zmierzyć w Meta Fox.

Grafika

Teraz skupię się trochę na grafice. Gra powstała w roku 1989 i jak na tamte czasy prezentuje się wypaśnie. Grafika jest dość szczegółowa. Wybuchy wyglądają całkiem w porządku. Ogólnie jest efektownie jak na tamte czasy. Obecnie gra może wydawać się mocno archaiczna chociaż ja tam uważam, że nawet dziś nie razi w oczy i zwrócić uwagę kogoś lubiącego grafikę 2D. Widząc datę produkcji 1989 jestem w szoku jak ładnie ta gra się prezentuje i widząc różnorodność wrogów zastanawiałem się gdzie jest haczyk. Przecież programiści musieli pójść na jakiś kompromis żeby coś takiego osiągnąć. I poszli, na innej płaszczyźnie, o czym napiszę za chwilę.

Audio

Muzyka. W pierwszej chwili gra wręcz zaskakuje w tym aspekcie. Z głośników dobiegają nas gitarowe riffy i muzyka z przytupem, która naprawdę wpada w ucho i można ją nucić sobie pod nosem. Kiedy Docieramy do bossa jesteśmy w jeszcze większym szoku. Oprócz gitarowych riffów dochodzi jeszcze damski, piskliwy wokal śpiewający coś po japońsku. Szok. W 89 roku synteza mowy w grach, nawet tych automatowych to były jakieś pojedyncze słowa, które trzeszczały z głośnika, a tutaj mamy normalną piosenkę. Ogólnie cały soundrack robi naprawdę imponujące wrażenie. Jednak teraz docieramy do sedna sprawy i miejsca, w którym autorzy gry musieli zastosować cięcia aby osiągnąć to co osiągnęli. Otóż na całą ścieżkę dźwiękową składają się... dwa utwory. Tak dokładnie dwa. Jeden przygrywa w trakcie planszy, a drugi załącza się na walkę z bossem. Jednak akcja gry jest tak wciągająca to zauważyłem ten detal dopiero teraz, kiedy wziąłem się za pisanie tego tekstu.

Efekty dźwiękowe stoją na przyzwoitym poziomie. Co prawda również nie jest ich jakoś specjalnie dużo, do tego sam odgłos strzelania potrafi trochę irytować jednak na przykład odgłos wybuchu jest znacznie ciekawszy i bardziej soczysty niż suche eksplozje z Aero Fighters. Przyjemny jest też odgłos towarzyszący podnoszeniu wszelkich power up'ów. Jest specyficzny i od razu kojarzy nam się z tą grą. Ogólnie udźwiękowienie gry stoi na dość wysokim poziomie tylko chciałoby się trochę więcej muzyki. Nawet do napisów końcowych przygrywa ta sama muzyczka co podczas walki z boseem.

Rozgrywka

Teraz pomału docieramy do sedna sprawy, czyli samej rozgrywki. Co wg mnie jest chyba najważniejszym aspektem w każdej grze, a szczególnie z tamtych czasów. Tutaj do sterowania używamy standardowo dwóch przycisków i gałki. Jeden z przycisków to strzelanie, drugi bomba. W sumie tutaj żadnych nowości. Sama rozgrywka pod wieloma względami też jest bardzo standardowa i niezbyt oryginalna, bo co można wymyślić nowego w tego typu grze. Z drugiej strony Meta Fox posiada kilka ciekawych patentów, które wyróżniają ją na tle innych tego typu gier. Jednym z nich jest system wzmacniania strzelania. W tej grze przedmiot podnoszący moc strzelania jest jednym z popularniejszych. Jest to oczywiście okrągły przedmiot z klasyczną literką P, nieco przypominający pokeballa.

Wzmocnienie strzelania

Nie wiem ile dokładnie możemy zebrać tego typu przedmiotów ale po osiągnięciu maksymalnej mocy strzelania i zebraniu następnych literek P nic się nie dzieje i punktów też nie dostajemy. Przedmiot ten podnosi nasze strzelanie o jeden poziom, a tych poziomów jest na pewno więcej niż dziesięć. Jest to jedna z bardziej upierdliwych rzeczy, bo zebranie pełnego strzelania to jest bardzo długa misja. Oczywiście kiedy tracimy życie zaczynamy znowu z pojedynczym grochem i zaczynamy sukcesywnie budować nasze strzelanie dodając kolejne literki P i rozszerzając strumień strzelania, a potem powiększając jego pociski. Niestety z najlepszym strzelaniem jest pewien problem. Wtedy nasze strzelanie to wielkie pomarańczowe kule, które kolorem bardzo przypominają kulki przeciwnika. Dzięki temu mogą nas sięgnąć, a my nawet nie zauważymy skąd.

Oryginalnie też tutaj rozwiązano sprawę z power up'em oznaczonym literką S.

Wymiana samolotu

W większości gier tego typu, literka ta oznacza podniesienie prędkości poruszania się naszego pojazdu. Tutaj w sumie też ale jest to zorganizowane na trochę innych zasadach. Mianowicie samo zebranie takiego przedmiotu nie zmienia nic, poza cyferką określającą ilość posiadanych tego typu przedmiotów. Jeśli uda nam się w przeciągu planszy zebrać pięć literek S, to w przerwie między misjami, na lotniskowcu możemy wybrać sobie nowy, szybszy samolot. Albo wolniejszy, jeśli uznamy, że poprzedni był za szybki. Po utracie życia zebrane przedmioty tego typu nie zerują się, co daje nadzieje, że wystarczy dobrnąć tylko do następnej planszy i będzie lepszy samolot. Oczywiście jeśli stracimy wszystkie życia i dorzucimy blaszkę aby się dołączyć to poziom zebranych literek S zrównuje się do zera. Oczywiście jeśli lecimy najszybszym samolotem i stracimy życie, to zaczynamy z wiropłatem i musimy zebrać znowu pięć literek S aby na następnej planszy móc zebrać kolejne pięć i odblokować najszybszy samolot. Maksymalna ilość posiadanych przez nas przedmiotów z literką S to pięć. Jeśli już tyle mamy to poza odgłosem podnoszenia power up'a nic nie dostaniemy za zebranie kolejnych, więc nie warto napalać się na dodatkowe eski, a jeśli jakąś ominiemy to też nic się nie stanie. Nawet złamanego punkta gra za zbieranie ich nie daje.

Gra należy do rodzaju tych, które trzeba przejść na jednym życiu. Jeśli w dalszych planszach stracimy życie, to jest to prawie koniec naszej podróży. Kiedy przyzwyczaimy się do mocy i szybkości lepszych samolocików, powrót do starego, powolnego wiropłata może nas zabić, bo nie będziemy w stanie przyzwyczaić się do tak powolnego samolotu, a do tego cała masakra ze zbieraniem od nowa strzelania. Na prawdę nie jest to nic przyjemnego. Nie zmienia tego nawet fakt, że literek P pojawia się całkiem sporo na planszach.

Gra Posiada też dodatkowy przedmiot oznaczony literką A. Jest to po prostu autofire, który znacznie ułatwia i uprzyjemnia rozgrywkę. Normalnie aby strzelać należy naparzać przycisk odpowiedzialny za strzelanie jakby jutra nie było, co jest w sumie kwintesencją tego typu gier. W meta Fox kiedy uda nam się znaleźć wspomnianego power up'a wystarczy trzymać wciśnięty przycisk fire, a nasza maszyna będzie pruła ciągłym ogniem w przeciwników.

Autofire

Rozwiązanie to pozwala nam grać trochę spokojniej i więcej czasu mamy na unikanie wrogich pocisków. Nie wspominając już o uldze dla palca, który nie musi ciągle wciskać jednego przycisku i to w jak najszybszym tempie. Oczywiście kiedy posiadamy już autofire i zbierzemy następny przedmiot tego typu, to nic się nie zmienia. Strzelanie nie staje się szybsze, nie dostajemy też za to dodatkowych punktów, więc też nie warto napalać się i ryzykować zestrzeleniem aby zdobyć kolejne A, które zupełnie nic nam nie da.

Kolejną specyficzną cechą gameplayu w Meta Fox jest pole, po którym się poruszamy. W większości gier tego typu możemy poruszać się tylko w lewo i prawo po widocznej części ekranu. Tutaj pole walki jest nieco szersze niż widoczny ekran i przesuwa się on trochę w lewo i w prawo podążając za naszym samolotem. Jest to dość ryzykowne, bo może się okazać, że przesuwając obraz, odkryjemy przeciwnika, który już wychodzi za ekran u dołu jednak jeszcze zdąży nam wpakować kulkę znienacka. Z drugiej strony, jeśli mamy możliwość to możemy ominąć wroga i schować go za ekranem, bo kiedy przeciwnik jest za ekranem nie może do nas strzelać. Jak to mówią, każdy kij ma dwa końce, a proca ma trzy ;) Z jednej strony taka funkcja może nam pomóc w uniknięciu zgonu. Z drugiej może się do niego przyczynić kiedy plądrowaliśmy lewą stronę ekranu, a następnie przelatujemy na prawo żeby zobaczyć co się tam dzieje i nadziejemy się na kulkę przeciwnika, który się tam zaczaił.

Będąc już przy tym aspekcie gry, wypadałoby wspomnieć o kolejnym z power up'ów dostępnych w grze jakim jest klasyczna bomba. Zaczynamy grę oraz każde nowe życie z trzema takimi przedmiotami i możemy zbierać kolejne. Maksymalnie bomb możemy mieć dziewięć.

Bomba

Jeśli mamy już maksymalną ilość bomb to zebranie następnej nic nam nie da. Tak samo jak w przypadku innych dopalaczy. W takim przypadku najlepiej jest rzucić bombą i zebrać następna. W tej grze raczej jednak nie często będziemy mieli takie sytuacje, bo w tej grze bomby rzuca się dosyć często. Co ciekawe, w większości tego typu gier, bomby przydają się głównie na bossów, a na planszach używa się ich tylko w ostateczności. W Meta Fox bomby na bossów są w zasadzie niepotrzebne, bo w większości jak pisałem wcześniej, wystarczy znaleźć odpowiednie miejsce i boss nie jest w stanie nam nic zrobić, więc rzucanie bomby w takim przypadku nie ma najmniejszego sensu. Jednak na samych planszach sprawa wygląda nieco inaczej. Tutaj często się ich używa i ratuje to nasze życie. Należy pamiętać, że bomba ma pewien czas reakcji i zanim wybuchnie niszcząc wszystkich wrogów i ich pociski na ekranie musimy jeszcze przez chwilę manewrować między kulkami. Dlatego bomby należy rzucać jakąś sekundę wcześniej niż znajdziemy się w sytuacji bez wyjścia. Dodatkowo bomba niszczy wszystkich przeciwników w obrębie obrazu i tyczy się to też wrogów ukrywających się po lewej i prawej stronie za ekranem. Jest to bardzo dobra właściwość, bo po rzuceniu bomby możemy spokojnie przelecieć z jednej strony ekranu na drugą nie obawiając się, że zestrzeli nas jakiś przyczajony przeciwnik.

Od czasu do czasu, jednak raczej rzadko, możemy natknąć się na kultowy przedmiot w grach video jakim jest 1up. Jest to po prostu dodatkowe życie. Z jednej strony warto jest po ten przedmiot się napalić i zaryzykować zestrzelenie.

Dodatkowe życie

Z drugiej strony pisałem wcześniej, że gra jest z gatunku tych, które najlepiej jest przechodzić na jednym życiu, więc dodatkowe życie tylko o chwilę przedłuży naszą agonię po utracie poprzedniego. Dlatego chyba jednak lepiej przemyśleć swoją decyzję i zebrać przedmiot dopiero kiedy będziemy mieli bezpieczną sytuację.

Power up'y zbierane w grze nie poruszają się tak jak w innych tego typu grach. Tutaj wszystkie dobra stoją w miejscu i przemieszcza je tylko przesuwający się ekran. Dzięki temu nie musimy polować na latające po ekranie dopalacze tylko spokojnie po nie podlecieć. Jedną rzeczą trochę denerwującą są power up'y pozostawiane przez przeciwników wylatujących z dołu ekranu. Jeśli zniszczymy ich za szybko, na przykład bombą to dopałki pozostawione przez nich pojawią się tylko na chwilę i zaraz znikną za przesuwającym się ekranem. Tak samo jeśli stracimy życie to zanim nasz samolocik pojawi się na planszy może się okazać, że nie będziemy w stanie dolecieć do nich na czas i również przepadną one za przesuwającym się ekranem.

W grze występują też dwa rodzaje pojemników na dopalacze. Co prawda ich kolory mogą sugerować, że w jednym znajdziemy zawsze strzelanie, a w drugim zawsze będzie to literka S, jednak nie jest to regułą. W obu z tych pojemników może czaić się każdy z dostępnych power up'ów. Często pojawiają się one w sporych grupach, dzięki czemu możemy się trochę obłowić.

Czerwona skrzynka Niebieska skrzynka

Gra oczywiście posiada tryb kooperacji. W tym układzie gra oczywiście staje się bardziej wymagająca. Po pierwsze ze względu na nieco większą liczbę przeciwników starających się nas pozabijać ale znowu na scenę wkracza motyw z przesuwaniem ekranu. Gdy gramy sami to możemy swobodnie przesuwać ekran. Grając w dwie osoby jeśli jeden z nas poleci w lewo, a drugi w prawo to ekran nie przesunie się tylko zostanie zablokowany. Z tego powodu grając w dwie osoby musimy się nauczyć odpowiedniego poruszania się po planszy. W sytuacji kiedy gramy samemu i przeciwnicy swoimi pociskami starają się nas zepchnąć do rogu zawsze mamy jeszcze ten kawałek ekranu, który może się przesunąć i pozwolić nam ominąć salwę przeciwnika. Jeśli gramy w dwie osoby i zostajemy zepchnięci do prawego rogu, gdy nasz kompan znajduje się po lewej stronie to nie możemy liczyć na to że ekran się przesunie. Dlatego granie we dwóch to musi być praca zespołowa, a nie każdy sam i patrzy tylko na siebie. Nasze samolociki są oznakowane w sposób raczej oczywisty. Gracz pierwszy porusza się maszynami koloru niebieskiego. Do dyspozycji drugiego gracza są oddane te same samoloty jednak w kolorze czerwonym.

Podsumowanie

Czas na krótkie podsumowanie. Meta Fox jest w moim odczuciu grą bardzo dobrą. Mimo, że ma tyle lat co nasza III RP to nawet dziś (przy odpowiednich ustawieniach emulatora) potrafi zrobić pozytywne wrażenie. Grafika wydaje mi się, że jest całkiem ładna, mimo że nie rozwala oczu jakimiś genialnymi efektami specjalnymi to prezentuje się całkiem nieźle, a do tego gameplayem może konkurować nawet z pozycjami ukazującymi się obecnie. Inna sprawa, że gatunek ten jest praktycznie na wymarciu. Ostatnią konsolą, na której gry tego typu pojawiały się w większych ilościach był Dreamcast. Dlatego każdy fan gatunku shmup, który nie miał okazji zagrać w Meta Fox powinien nadrobić zaległości i myślę, że nie powinien się rozczarować.

Dla tych najwytrwalszych zamieszczam filmik, w którym niemiłosiernie kaleczę tę świetną grę, ale przynajmniej można zobaczyć ją w akcji.

 

Na koniec chciałbym podziękować wszystkim, którzy dotarli do tego momentu, za poświęcony czas. Mam nadzieję, że nie uważacie go za zmarnowany. Teraz już się z Wami żegnam i mam nadzieję, że spotkamy się znowu za tydzień w kolejnym odcinku Wozu Drzymały, w którym skupię się na kolejnej grze z tamtych czasów.

Komentarze obsługiwane przez CComment