Witam wszystkich we wpisie dość przewrotnie nazwanym Retro Modyfikacja. Co prawda nie będę tutaj modyfikował żadnego retro sprzętu, jednak zajmę się sposobem na to, aby zmusić współczesny zasilacz ATX od komputera klasy PC do tego by współpracował z Amigą.
Jak wiadomo Amiga skończyła już 25 lat, a że produkowana nie jest już od prawie dwóch dekad toteż zasilaczy na rynku jest coraz mniej. Co prawda ostatnio fani Amigi coraz aktywniej zaczynają tworzyć nowe części zamienne do Amig takie jak nowe obudowy, czy fabrycznie nowe zasilacze właśnie. Jednak ich dostępność jest dość ograniczona i nie zawsze można taki od ręki dostać.
Jeżeli przytrafi Wam się sytuacja, kiedy Wasz stary amigowy zasilacz wyzionie ducha i nie będzie się go dało już naprawić, albo chcecie rozbudować/zmodyfikować swoją Amigę, a posiadany przez Was zasilacz może okazać się za słaby, istniej jeszcze jedno rozwiązanie. Możliwe jest stosunkowo łatwe przerobienie kabli ze zwykłego zasilacza ATX od PeCeta tak, aby zasilił on naszą Amigę.
W tym wpisie pokażę Wam jak można to zrobić, jednak od razu zaznaczam, że nie biorę odpowiedzialności za szkody jakie mogą wyniknąć w związku z próbami naśladowania tego co robię. Robicie wszystko na własną odpowiedzialność.
Najpierw kilka słów o wyborze odpowiedniego zasilacza. Oczywiście każdy da się w ten sposób przerobić i każdy powinien działać, więc teoretycznie możecie wytargać jakiś zasilacz ze starego peceta, albo kupić jakiś używany za 10 zł. Należy jednak pamiętać o tym, że wszelkiej maści chińskie tanioszki typu „no name” raczej nie będą najlepszym wyborem. Nie chcemy przecież sfajczyć naszej ukochanej Amigi, która jest sprzętem kolekcjonerskim i nie możemy tak po prostu pójść do sklepu i kupić sobie nowej. Dlatego myślę, że lepiej jednak zainwestować w coś markowego z certyfikatem przynajmniej 80 PLUS Bronze.
Ja na potrzeby tego tekstu użyłem zasilacza firmy Seasonic. Konkretnie modelu M12 II Bronze Evo Edition o mocy 520 Wat.
Może nie jest on najtańszym z dostępnych zasilaczy o wydajności prądowej 80 PLUS Bronze, ale zależało mi na tym, aby zasilacz był w pełni modularny, czyli miał możliwość odpięcia wszystkich zbędnych przewodów. Z uwzględnieniem tego wymogu, była to najtańsza konstrukcja. Czemu tak mi zależało na odpięciu tych wszystkich przewodów jest chyba oczywistym. Do przerobienia zasilacza w zasadzie są potrzebne jedynie cztery kabelki, więc nie potrzeba mi całej reszty, która później tylko by się plątała i zawadzała. Oczywiście ta modularność to tylko taka moja fanaberia, jeżeli nie przeszkadzają Ci plączące się po biurku kable, możesz wziąć każdy inny zasilacz.
Jeśli chodzi o moc, to też nie potrzeba niczego tak kosmicznego jak 520W. Standardowe zasilacze Amigowe mają od 25 do 60 Wat, więc nawet 300, czy 350W będzie w zupełności wystarczające, o ile nie planujesz podłączać do Amigi betoniarki ;) Inna sprawa, że kupując nowy zasilacz, ciężko jest znaleźć coś poniżej 400W, bo po prostu nikt takich rzeczy nie kupuje. To informacja raczej dla tych, którzy chcieliby zastosować jakiś starszy, już posiadany zasilacz, albo kupić coś używanego, czego oczywiście nie zalecam.
Co będzie nam potrzebne do przeprowadzenia całej operacji? W sumie to przydać może się lutownica (aczkolwiek, można kable po prostu skręcić i zaizolować, jednak nie polecam tego rozwiązania), coś czym będziemy mogli przeciąć przewody, szczypce boczne tnące, kombinerki, w ostateczności nawet nożyczkami powinniśmy dać radę, chociaż nie polecam ;) Taśma izolacyjna, i ewentualnie opaski termokurczliwe. Trochę przewodu elektrycznego, czterożyłowego, najlepiej ekranowanego, o żyłach 1,5mm. Metr w zupełności powinien wystarczyć, nawet mniejsza ilość, zależy jak daleko zasilacz ma stać od Amigi. Męska wtyczka typu DIN5S i z tym może być największy problem, bo kupienie czegoś takiego, nawet w internecie jest niemal niemożliwe. Mnie udało się znaleźć na forum Polskiego Portalu Amigowego, użytkownika, który posiada dojście do tego typu wtyczek i zgodził się odsprzedać kilka sztuk. Czasami też pojawiają się na znanym portalu aukcyjnym, jednak cena pozostawia wiele do życzenia.
Innym rozwiązaniem będzie wykorzystanie wtyczki z posiadanego przez nas, nie działającego zasilacza, lub kupno/przygarnięcie od kogoś takowego. W ostateczności można wykorzystać bardziej dostępne wtyczki o oznaczeniu DIN5.
Trzeba tylko zwrócić uwagę na to, że wtyki te występują w dwóch wersjach. Jedna piny (te cienkie pręciki wewnątrz wtyczki) ma ułożone w okrąg, a druga na krzyż. Nas interesuje ta druga wersja z pinami ułożonymi jak piątka na kostce do gry. W przypadku wykorzystania okrągłej wtyczki trzeba będzie jednak pomyśleć o jakiejś obudowie, która osłoniłaby przewody doprowadzone do pinów.
Jeśli mamy już wszystko co będzie nam potrzebne, możemy zabrać się do pracy. Całe zadanie sprowadza się do wyłuskania czterech konkretnych kabli z wtyczki i przyłączenie do nich amigowego złącza. Potrzebne kable możemy wziąć z wtyku podłączanego do płyty głównej, albo ze zwykłego molex'a. To ta wtyczka, którymi podłącza się dyski twarde, czy napędy optyczne.
Ja postanowiłem skorzystać z końcówki podłączanej do płyty głównej. Poniżej mały schemat takiej wtyczki z zaznaczonymi kolorami przewodów. Dwie wtyczki ponieważ występują one w dwóch wersjach. Starsze mają tylko 2o pinów, w nowszych zasilaczach będą one miały pinów 24. Rozmieszczenie przewodów w obu jest w zasadzie takie same, bo 24 pinową wtyczkę można podłączać do 20 pinowego gniazda.
Gdyby ktoś miał problem z określeniem jak patrzyć na ten schemat to rozmieszczenie przewodów jest zaznaczone tak jakbyśmy patrzyli na wtyczkę od strony, z której nie ma przewodów. Poniżej zdjęcie poglądowe, żeby nie było wątpliwości.
Teraz musimy ustalić, które przewody będą nam potrzebne. Ich lista jest raczej krótka i numeracja będzie się różnić w zależności od tego ile pinów ma nasza wtyczka. W przypadku 24 pinów numeracja będzie wyglądała tak:
- pin 1o - +12v - żółty
- pin 14 - -12v - niebieski
- pin 15 - com ps - czarny
- pin 16 - ps on - zielony
- pin 19 - com - czarny
- pin 22 - +5v - czerwony
W przypadku wtyczki z 2o pinami numeracja będzie następująca:
- pin 1o - +12v - żółty
- pin 12 - -12v - niebieski
- pin 13 - com ps - czarny
- pin 14 - ps on - zielony
- pin 17 - com - czarny
- pin 2o - +5v – czerwony
Jeśli chodzi o kolory przewodów, to w niektórych konstrukcjach wszystkie przewody są czarne (na przykład u mnie) jednak w starszych zasilaczach może się ona przydać, bo jednak ułatwia to orientację. Kiedy ustalimy już, które kable będą nam potrzebne, odcinamy je jak najbliżej wtyczki, resztę przewodów możemy zostawić, albo odciąć i zaizolować. Jeśli mamy kolorowe to wszystko w porządku, w przypadku kiedy wszystkie są czarne, dobrze byłoby je sobie w jakiś sposób opisać. Na przykład przy użyciu papierowej taśmy malarskiej, na której napiszemy sobie, który przewód jest który.
Zaczniemy od pinów numer 15 i 16 (czarny i zielony), lub w przypadku wtyczki z 2o pinami będą to numery 13 i 14. W zależności od tego, czy nasz zasilacz ma włącznik, czy go nie posiada, mamy tutaj dwie możliwości. Jeśli nasz zasilacz posiada włącznik, jedyne co musimy zrobić to zlutować ze sobą te dwa przewody. W ostateczności skręcić i zaizolować.
Jeśli nasz zasilacz nie posiada włącznika, musimy zakupić takowy w najbliższym sklepie elektronicznym, koszt około 3 złotych, i jeden z przewodów przylutować do jednej nóżki włącznika, a drugi do drugiej. Dzięki temu będziemy mogli włączać i wyłączać Amigę, pozostawiając wtyczkę w gniazdku. Jeśli zasilacz nie ma włącznika a zlutujemy te dwa przewody na stałe, to po włączeniu wtyczki do gniazdka zasilacz będzie się od razu uruchamiał.
W tym momencie pozostały nam jeszcze cztery kabelki, do których musimy przylutować amigową wtyczkę. Poniższy obrazek przedstawia obraz wtyczki widziany tak jakbyśmy patrzyli na wtyczkę od frontu, czyli tak jak na zdjęciu poglądowym do wtyku 24 pin.
Lutujemy więc do środkowego pinu kabelek niebieski z pinu numer 14 (12 w przypadku wtyczki 2o pin), jest to napięcie -12V, Górny lewy to przewód żółty z pinu numer 1o (w obu przypadkach jest to pin numer 1o :) ) ten to napięcie +12V. Górny prawy to kabelek czarny z pinu 19 (17 dla wtyczki 2o pin) GND. Dolny prawy to czerwony kabel z pinu 22 (2o dla wtyczki 2o pin) +5V. Piąty bolec w amigowej wtyczce zostawiamy pusty. I to już w zasadzie wszystko co musimy zrobić. Oczywiście mądrze byłoby wszystkie przewody zaizolować taśmą izolacyjną albo opaskami termokurczliwymi.
W tym momencie pozostaje nam już tylko przetestować, czy wszystko zrobiliśmy jak trzeba. Najlepiej sprawdzić multimetrem czy zgadzają się napięcia, bo nie chcielibyśmy aby nasza Amiga usmażyła się przez złe podłączenie kabelków. Ja przykleiłem sobie jeszcze gumowe stopki od spodu zasilacza żeby nie ślizgał się po stole.
W tym momencie naszą pracę można uznać za zakończoną. Posiadamy dodatkowe, wydajne i zapewniające stabilną pracę, źródło zasilania dla naszej ukochanej Amigi. Teraz możemy rozbudowywać ją w zasadzie bez ograniczeń.
Oczywiście jeśli wystarczy nam pieniędzy, bo za cenę najmocniejszych rozszerzeń do Amigi, można obecnie kupić kartę graficzną do PC i to z górnej półki cenowej ;)
To w sumie już wszystko w tym wpisie. Mamy teraz PeCetowy zasilacz, przystosowany do zasilania Amigi. Dziękuję Wam za czas poświęcony na lekturę tych wypocin ;) Trzymajcie się
Komentarze obsługiwane przez CComment