Odnawiamy C64

Witam Was w kolejnym odcinku serii Retro Reanimacja. Dzisiaj zajmę się komputerem, który można by rzec, skomputeryzował nasz kraj, czyli C64. Owszem były też inne jak legendarny już ZX Spectrum, czy nasze polskie Elwro 800, jednak to właśnie Commodore 64, do spółki z "małymi" Atarynkami spopularyzowały w Polsce komputery domowe. Dzisiejszy pacjent pomimo blisko 3o lat na karku trzyma się dzielnie. W zasadzie jedyne co chcę z nim zrobić, to przywrócić jego obudowie blask, mimo to, że na pierwszy rzut oka nie wygląda najgorzej, to przy bliższej inspekcji widać, że nieco pożółkły już plastiki. Przy okazji muszę napisać, że ten konkretny egzemplarz jest tym, który dostałem od rodziców jako pierwszy w życiu komputer, więc jest ze mną od dobrych 25 lat.

 

Poza wybieleniem plastików pomyślałem sobie, że wymienię mu zieloną diodę power na niebieską ;) Co w przypadku tego komputera jest dziecinnie proste, bo wystarczy po prostu odlutować starą i przylutować nową diodę.

Do całej operacji będzie potrzebny jedynie duży płaski śrubokręt do podważenia zatrzasków obudowy. Krzyżakowy śrubokręt do wykręcenia płyty głównej z obudowy. Jakiś nożyk do obrania izolacji z kabli od diody. Oczywiście lutownica, chociaż można by to zrobić bez lutowania. Oprócz tego przyda się jeszcze woda utleniona w płynie, 12% lub jeśli znajdziecie może być mocniejsza.

Pierwsze co należy zrobić to dostać się do wnętrza komputera i tutaj niektórzy mogą poczuć zdziwienie, bo Commoda trzyma się w kupie tylko na plastikowych zatrzaskach. Nie ma żadnej śrubki. Wystarczy odwrócić komputer do góry nogami i dużym, płaskim śrubokrętem podważyć trzy szerokie zatrzaski.

Kiedy języczki zatrzasków już odpuszczą, odwracamy Komodorka do normalnej pozycji, podnosimy do góry obudowę w miejscach zatrzasków i delikatnie pociągamy w swoją stronę aby zatrzaski z tyłu obudowy też puściły. Górną część obudowy należy zdejmować ostrożnie, bo w niej znajduje się dioda power, która jest podłączona do płyty głównej, więc nie chcemy pourywać kabelków.

Kiedy mamy już dwie osobne części obudowy, odłączamy diodę od płyty głównej. W tym celu wyjmujemy po prostu białą wtyczkę przez pociągnięcie jej w górę. Nie ma tam żadnych blokad czy zatrzasków. Jest to raczej prosta operacja, jednak wiadomo, z wyczuciem, w końcu to dość stary sprzęt i nie chcemy go uszkodzić.

 

Teraz, kiedy mamy już zupełnie osobno górną oraz dolną część obudowy to możemy wymontować całkiem diodę. Jest ona wkomponowana w obudowę w taki sposób, że należy lekko odgiąć boczny uchwyt będący częścią obudowy i wyłuskać diodę. Oczywiście również w wyczuciem żeby nie połamać obudowy, bo wtedy dioda nie będzie się nam trzymała na miejscu.

 

Skoro górna część obudowy jest już rozmontowana to należy zająć się środkiem. Pierwsza rzecz, której musimy się pozbyć to klawiatura. Jest ona podłączona do płyty głównej wtyczką przypominającą nieco wtyczkę od stacji dysków. W każdym razie musimy ją odłączyć pociągając po prostu w górę. Może iść dość ciężko, jednak nie ma tam żadnych zabezpieczeń i powinna zejść z pinów. W sumie nie trzeba zapamiętywać jak wtyczka jest podłączona gdyż ma ona jedno miejsce na pin zaślepione, przez co nie włożymy jej odwrotnie.

 

Kolejna sprawa to odpięcie kartonowego ekranu osłaniającego płytę główną. Jest on przymocowany do obudowy slotu na kartridże przy pomocy blaszki, którą należy po prostu zsunąć z blachy osłaniającej slot na kartridże.

 

Kiedy już odchylimy kartonowy ekran, naszym oczom ukaże się płyta główna komputera. Nie próbujcie jeszcze wyciągać ekranu spod płyty gdyż jest on też na całej powierzchni spodu płyty głównej i przykręcony razem z nią. Żeby wytargać płytę z obudowy trzeba odkręcić pięć śrubek krzyżakowych.

 

Kiedy odkręcimy już wspomniane śrubki, możemy delikatnie wyciągnąć płytę główną. Żeby to zrobić trzeba najpierw wysunąć porty jaoysticków i zasilania z dolnej części obudowy, a następnie spokojnie wyciągnąć samą płytę razem z ekranem izolacyjnym.

Mamy rozmontowany cały komputer. Teraz jeszcze trzeba zdemontować klawisze z klawiatury. Do tego celu dobrze jest użyć gumowych rękawiczek. Dzięki nim będziemy mieli lepszy chwyt. Klawisze powinny wychodzić całkiem łatwo i nie potrzebowałem do tego żadnych narzędzi. Zacząłem od klawisza w lewym, górnym rogu klawiatury, bo najłatwiej go chwycić kiedy wszystkie klawisze są na miejscu. Muszę zauważyć, że jestem mańkutem, więc jeśli jesteś praworęczny to najłatwiej będzie zabrać się za to od drugiej strony, czyli od prawego, górnego rogu klawiatury. Żeby zdemontować klawisz, wystarczy złapać go u dołu i góry w dwa palce i po prostu pociągnąć do góry. Zauważyłem, że klawisze Commodorka są zrobione ze znacznie grubszego plastiku niż te w Amidze, dzięki temu można je mocniej chwytać, nie obawiając się, że je połamiemy. Zdejmując klawisz należy uważać na sprężynkę, która się pod nim znajduje. Wiadomo latające sprężynki to nic fajnego.

 

Zanim zdemontujecie klawisze warto jest zrobić sobie zdjęcie jej układu żeby później przy składaniu wiedzieć gdzie, który klawisz ma trafić. Jeśli już demontowaliście, ale nie zrobiliście nie lękajcie się, poniżej fotka przedstawiająca układ klawiszy :) Oczywiście przyciski F1-F8 układamy od góry do dołu, czyli F1/F2 na górze, a F7/F8 na dole.

 

Kiedy wszystkie klawisze mamy zdemontowane, zabieramy wszystkie plastikowe elementy, czyli klawisze i dwie części obudowy na kąpiel w ciepłej wodzie z dodatkiem płynu do naczyń aby zmyć zabrudzenia, oraz odtłuścić wszystko. Po tej operacji oczywiście suszenie, żeby woda nie zalegała nam na plastiku i nie rozcieńczała wody utlenionej.

 

Kiedy wszystko już wyschnie, nakładamy nie za cienką warstwę wody utlenionej w kremie i wystawiamy na działanie promieni słonecznych, lub lampy UV. W związku z tym, że dni już coraz krótsze i jesień się zbliża, przez co słońca mamy coraz mniej, to lampa UV wydaje się lepszym rozwiązaniem.

Dobrze. Skoro obudowa już siedzi sobie w solarium możemy zająć się resztą. Zaczniemy od wymiany diody. Wymyśliłem sobie niebieską, więc w taką się zaopatrzyłem. Jest to zwykła prostokątna diora o wymiarach 5x2 mm, do kupienia w każdym sklepie elektronicznym za kilka groszy.

 

Najpierw musimy pozbyć się starej diody. Można to zrobić na dwa sposoby. Szybko, czyli po prostu odciąć ją, albo zdjąć izolację termokurczliwą przy pomocy jakiegoś nożyka i po prostu odlutoawć. Pierwsza metoda jest szybka, ale pozbywamy się kilku milimetrów przewodów. Druga metoda wolniejsza, ale przewody zostają oryginalnej długości.

 

Następnym krokiem jest przylutowanie nowej diody. Warto pamiętać, że czerwony przewód to plus i trzeba go przylutować do dłuższej nóżki diody, a czarny to minus, czy tam masa i ten powinien zostać podłączony do krótszej nóżki. Potem jeszcze miejsce lutowania warto zabezpieczyć taśmą izolacyjną, albo tak jak było oryginalnie, użyć opasek termokurczliwych. Opaski oczywiście należy założyć na przewody zanim zaczniecie lutować ;)

Ok, to wszystko jeśli chodzi o diodę. Teraz w zasadzie można jeszcze usunąć kurz z miejsce gdzie ten przez lata się nazbierał. Można to zrobić sprężonym powietrzem, albo po prostu wziąć miękki nylonowy pędzel i wymieść zalegający kurz.

 

W moim przypadku to już koniec roboty i mógłbym składać sprzęt z powrotem, jednak podam jeszcze trochę informacji o kondensatorach w Commodorkach, bo ostatnio moda na wymienianie ich nastała. Co prawda Komoda, to kawał twardego skurwiela i w tych komputerkach uszkodzenie kondensatorów, ich puchnięcie, czy wysychanie to jest naprawdę rzadkość, to czasami jednak może się okazać, że jeśli będziemy chcieli przywrócić do życia jakiegoś leżaka piwnicznego, który leżał przez 2o lat w jakimś zawilgoconym lochu.

Najpierw należy ustalić jakiego Commodorka mamy na tapecie, bo było ich kilka modeli, a do tego nawet w tych samych modelach były różne wersje płyt głównych z różniącymi się kondensatorami. Posiadany przeze mnie egzemplarz to Commodore 64C. Co ciekawe w tym modelu występowały aż trzy różne wersje płyty głównej. Znalazłem w necie stronę, która oferuje gotowe zestawy kondensatorów dla konkretnych płyt głównych. Ogólnie można na niej dostać zestawy naprawcze do wielu starych komputerów i konsol. Niestety sklepik znajduje się w US of A jednak wysyłają też do Polandii. Problem jest taki, że koszty wysyłki są dość wysokie, bo najtańsza opcja to około $17, więc nie opłaca się raczej kupować u nich jednego zestawu kondziaków za niecałe $7. Strona ta zwie się Console5 i od razu zaznaczę, że nic tam nie kupowałem, więc nie zachęcam do testowania na sobie. Podaję ją jednak ze względu na to, że znajduje się tam mała encyklopedia i można w łatwy sposób ustalić jakie kondensatory będą potrzebne dla naszego pacjenta. Pod tym adresem znajdziecie listę występujących w Commodorkach rewizji płyt głównych i każda z nich ma opisane jakie kondensatory do niej są potrzebne. Jak określić jaka płyta siedzi w naszym Commodorku? Należy na płycie głównej znaleźć jej oznaczenie ;) Na dole, trochę po lewej stronie znajdziemy oznaczenie, którego szukamy.

 

Jak widać (albo i nie ;) ) moja płyta to rewizja B o oznaczeniu ASSY 250469. Tak więc odnajdujemy na stronie encyklopedii oznaczenie naszej płyty i znajdujemy listę kondensatorów do niej potrzebnych. W moim przypadku lista wygląda następująco.

  • C36 47uF 16v
  • C43 220uF 16v
  • C44 2.2uF 50v
  • C58 100uF 16v
  • C59 4.7uF 25v
  • C63 1000uF 25v
  • C65 220uF 25v
  • C66 470uF 25v
  • C77 10uF 25v

W encyklopedii od razu znajdziemy też link do sklepu z tym właśnie zestawem kondensatorów. Jeżeli macie Komodę z taką płytą jak moja to mogę Wam trochę pomóc mapką rozmieszczenie tychże na płycie głównej. Niestety nie mogę zrobić listy dla każdej rewizji płyty, bo nie posiadam innych Commodorków z innymi płytami.

 

Jeżeli wymienialiście kondziaki, to pozostało już tylko poskładać wszystko z powrotem do kupy i można cieszyć się odnowionym i działającym komputerkiem. Mój po wymianie diody świeci ładnie na niebiesko :)

 

To wszystko co chciałem Wam dzisiaj pokazać. Mam nadzieję, że spotkamy się w następnym wpisie. Trzymajcie się.

Komentarze obsługiwane przez CComment